26 maja 2012

32. Obietnica i zdrada


(7 listopada 2008)

     Remus i Peter słuchali z ciekawością opowieści Jamesa i Syriusza. Byli bardzo zaskoczeni wizytą Dumbledore'a, ale nie przerywali wypowiedzi, nie zadawali pytań. Dopiero kiedy Łapa i Rogacz zakończyli, odważyli się powiedzieć cokolwiek.
 - Zakon Feniksa?
 - Dokładnie. Tajna organizacja wszystkich walczących przeciwko Voldemortowi.
 - Eee... Uważacie, że to dobra pora? A nauka... Hogwart... - plątał się Peter.
 - Glizdogonie, jesteśmy już pełnoletni - zauważył Syriusz.
 - Pora zacząć podejmować jakieś decyzje - dodał James.
 - Przyłączam się - rzekł szybko Lunatyk.
     Glizdogon siedział na fotelu obgryzając paznokcie. Dygotał.
 - Co się dzieje, Peter? - spytał troskliwie Lunatyk.
 - Nic. Ja też się przyłączam.
     Uśmiech zagościł na twarzy pozostałych Huncwotów, jakby z serca spadł im wielki ciężar. A więc tak, są, są w Zakonie Feniksa, organizacji Dumbledore'a, wreszcie będą mogli działać, nie tylko stać bezczynnie z boku. To wszystko sprawiało im wielką radość, i było powodem do dumy. Tylko Peter  zdawał się nie cieszyć z zaistniałej sytuacji.
 - A Lily, Lavender i Aliss? Pytaliście ich?
 - Jeszcze nie. Trzeba poczekać aż się z nimi zobaczymy. Wiecie, sowy mogą być przechwytywane, to niebezpieczne.
 - Rozumiem.
     W tym właśnie momencie w okno salonu Potterów zapukała szara sowa. Rogacz uśmiechnął się, pod nosem wymamrotał "Lily", i pobiegł po liścik.
     Równe, ładne pismo rudowłosej Lily Evans dało mu kolejny powód do radości. Serce drgnęło, zaczęło bić szybciej, a tęsknota coraz bardziej się wzmagać. Już tak długo jej nie widział! Pergamin pachniał jej perfumami, James wpatrywał się w niego, a w głowie krążyła mu myśl, że przecież ONA dotykała tego pergaminu. Pisała na nim. Miała go w rękach. Zatęsknił jeszcze bardziej (o ile to możliwe) i przytulił ten mały, pozornie nic nie znaczący "papierek" do serca.
 - Dobra Rogasiu, tylko się nie pocałuj z tym listem - zadrwił Łapa.
 - Po prostu tęsknię.
 - A ja nie? Nie widziałem Lav od końca wakacji.
 - Ale ty jej nie kochałeś od pierwszej klasy Hogwartu, więc błagam, zamknij paszczura - skomentował z ironią James.
     Syriusz, Peter i Remus wybuchnęli śmiechem, a Rogacz w końcu zabrał się za czytanie listu, wciąż z mocno bijącym sercem. Aż dziwił się, dlaczego pozostali Huncwoci tego nie słyszą.

Kochany Jamesie,
też strasznie za Tobą tęsknię, i mam nadzieję, że już niedługo się zobaczymy. Nie wytrzymuję już z Petunią, nie wytrzymuję z jej gębą, nie wytrzymuję w tym mugolskim świecie. A przede wszystkim nie wytrzymuję bez Ciebie.
Dobrze, że tak szybko zbliża się dzień kiedy do Ciebie przyjadę. Zobaczysz, spędzimy razem najpiękniejsze dwa tygodnie wakacji, przyrzekam. A 1 września razem pojedziemy na peron 9 i 3/4, skąd ostatni raz wyruszymy w podróż do Hogwartu.
Muszę Ci powiedzieć, że strasznie za Tobą tęsknię, i aż mnie skręca od środka jak pomyślę, że tyle dziewczyn może na Ciebie patrzeć, a ja nie. Nie pomyśl, że jestem zazdrosna, ale tak właśnie się czuję.
Oby czas płynął szybciej niż 'szybko', i żebym w mgnieniu oka znalazła się już koło Ciebie. Nie mogę się doczekać.
Kocham Cię, James.
Lily.

 - Coś ciekawego pisze?
 - Przyjedzie w drugim tygodniu sierpnia.
 - To tylko tydzień Rogasiu, nie przejmuj się. Minie jak z bicza strzelił. Będziesz namawiał Lily do wstąpienia do Zakonu Feniksa? - zapytał Syriusz.
     Atmosfera od razu się zagęściła. Jak zawsze, gdy w rozmowy wkraczał temat Voldemorta. Znikły z twarzy radosne uśmiechy. Wydawało się, że temperatura spadła o parę stopni w dół.
 - Nie wiem.
 - Myślę, że powinieneś - zaczął Remus. - Lily też jest pełnoletnia. Ma prawo decydować o tym co będzie chciała. Nie możesz zabronić jej działalności w Zakonie, James.
 - Wiem... Ja chciałbym ją tylko uchronić przed tym wszystkim.
 - Nie dasz rady jej uchronić przed Voldemortem.
 - Chłopaki, o czym my tu w ogóle gadamy? - wtrącił Łapa. - Nie oszukujmy się. Znamy Evans'ównę od początku. Będzie chciała być w Zakonie i to nie podlega żadnej dyskusji. Nie mamy wpływu na jej decyzje. Ty też, Rogasiu.
     Chwila milczenia. Syriusz mówił prawdę. To Lily zdecyduje, czy będzie chciała być w Zakonie Feniksa, czy nie. A James wiedział, że się zgodzi. Dlatego pozostało mu jedyne możliwe, bezpieczne dla Lily wyjście.
 - Nie mówmy jej o tym.
 - Eee. Że niby co? - wybełkotał Syriusz.
 - Nie wspominajcie przy niej o Zakonie. Nic. Cisza.
 - James... Nie możesz... - zaczął Lunatyk.
 - Luniaczku. Nie mów mi co mam robić. Wiem, nie powinienem... Ale to jedyny sposób. Sami o tym wiecie.
 - Jedyny sposób... na co?
 - Żeby uchronić Lily. Uchronić ją przed Voldemortem.
 - Ona jest...
 - Córką mugoli, tak. Tym bardziej.
     Znów przeraźliwa, przejmująca cisza. Jedynym źródłem dźwięku był wiatr na dworze. Każdy z Huncwotów myślał o tym samym...
 - Jak tylko będę mieć okazję, zabiję Voldemorta. Obiecuję - powiedział Syriusz. - Niszczy rodziny... Truje miłości... Zabija... Poniża...
 - Niewiele możemy zrobić. Teraz - rzekł Remus.
 - Najgorsze jest to, że sam nie wiesz, kto ci wsadzi nóż w plecy. Myślisz, że jesteś wśród przyjaciół, a okazuje się, że oni myślą o swoim interesie - dokończył Rogacz.
 - Prawie nikomu nie można ufać.
 - Ja ufam tylko wam. I Dumbledore'owi - powiedział Łapa.
 - Tak... Huncwoci. Przyjaciele na zawsze, niezależnie od sytuacji i biegu wydarzeń.
     Syriusz wstał.
 - Przysięgam, że nigdy nie zdradzę swoich przyjaciół - mówił, kładąc rękę na sercu. - Będę bronił ich od złego, tak, jak będę potrafił. Będę wierny. Do końca pozostanę Huncwotem.
     James i Remus wstali jednocześnie. Powtórzyli słowo w słowo, to samo, co Syriusz. Chwilę później wstał Peter. Zrobił to samo, choć mało pewnie, jąkając się, zamykając oczy, mrużąc powieki.
 - Bo Huncwot zawsze pozostanie Huncwotem!

~*~

     Wąska, żwirowa alejka. Wokół - sama ciemność. I tylko jedno wąskie światełko, jakby w oddali. Dwie zakapturzone postacie przechadzały się alejką, wyraźnie na coś czekając.
 - Panie, dlaczego nie mogliśmy spotkać się z nim w jakimś innym miejscu? - rzekł przestraszony głos niższej postaci.
 - W innym miejscu, powiadasz? - Voldemort przemówił swoim zimnym, wysokim głosem. Stary Malfoy dostał gęsiej skórki. - Na przykład u ciebie w domu? Gdzie możesz poczuć się panem?
 - Nie... Nie, ależ skąd...
 - Czekaj cierpliwie, Malfoy. On zaraz tu będzie.
     Minęła chwila, zanim pod pobliskim drzewem aportował się jakiś niski człowiek. Rozglądnął się dookoła, ujrzał czarne postacie, i szybkim krokiem poszedł w ich stronę.
 - Panie... - wyjąkał, kłaniając się nisko.
 - Witaj, Peter. Mam nadzieje, że przynosisz mi dobre nowiny. Nie jestem dziś w najlepszym humorze. Niesssstety... - ostatnie słowo zabrzmiało jak syk węża.
 - N-Nie wiem... T-Tak, dobre... Jedna tylko z-zła...
 - Mów, Glizdogonie.
 - Dumbledore... Założył tajną organizację. Nazywają się Zakon Feniksa, chcą nas śledzić, tropić, wyłapać... Szuka ludzi do tego. Paru aurorów znalazł.
     Voldemort milczał.
 - Dobrze. A teraz ta zła wiadomość, Glizdogonie.
 - Eee... panie. Czy to nie była zła wiadomość?
 - Glizdogonie, Glizdogonie... - twarz Voldemorta wykrzywił wąski uśmiech. - Dumbledore nam nie zagraża. Wiesz dlaczego? Bo on uważa, że jego najmocniejszą bronią jest miłość. O Zakonie wiem już od dawna. Jaka jest druga wiadomość?
 - J-Ja też... Jestem w Z-Zakonie...
 - Ha! Słyszałeś, Malfoy? Mamy szpiega w samym Zakonie Feniksa! Zasługujesz na nagrodę Glizdogonie. Otrzymasz ją, gdy dokończysz zadanie.
     Peter uśmiechnął się pod nosem.
 - A ty Malfoy, nie potrafisz doprowadzić do końca jednej sprawy. O mały włos nie wydałeś naszego położenia. Masz problem z rzuceniem Imperiusa, Malfoy.
     Stał trzęsąc się ze schyloną głową. Jakby wiedział, co go czeka.
 - Nie jesteś mi już potrzebny, Malfoy. Avada kedavra!


12 komentarzy:

  1. Zabiłaś Lucjusza??!
    A Draco?

    OdpowiedzUsuń
  2. to był ojciec Lucjusza a nie Lucjusz

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to czytam to mam ochotę zabić Petera i to gołymi rękami!!!
    A tak w ogóle to blog masz super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja rozumiem Petera, niektórzy ludzie ze strachu się przyłączają, to normalne...

      Usuń
    2. Ja też! Nienawidzę Glizdogona! Jest okropny!!! A swoją drogą, Huncwoci muszą mu na prawdę ufać, skoro się nie zaczynają domyślać!

      Usuń
  4. To takie okropne... wiem jak to się skończy, ale nadal mam nadzieję, że jednak to wszystko się nie stanie, że Peter się potknie i Voldi go zabije i że reszta będzie żyć długo i szczęśliwie

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu to wszetko mówi, ale taki jest Peter-Jąkadło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nienawidzę
    jak
    James
    jest
    smutny.
    Ale kocham to, a jeszcze bardziej ENS, gdzie przeryczałam ostatnich 10 rozdziałów.
    Równocześnie nienawidzę cię za tamte zakończenie, a kocham za całość. Przepraszam, że piszę pod tym rozdziałem, serio.
    Pozdrowienia,
    Emilia Malfoy.

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,Dobra Rogasiu, tylko się nie pocałuj z tym listem'' - uwielbiam Syriusza 💗💝💖

    OdpowiedzUsuń