2 listopada 2012

93. Mapa Huncwotów


„Nie ma nic cięższego od żalu. Żal jest straszliwą otchłanią w najczarniejszym oceanie, bezdenną głębią. Zżera człowieka. Dusi. Paraliżuje skuteczniej od przeciętych nerwów”.
Harlan Coben

~*~

      Można by pomyśleć, że to te ostatnie wydarzenia związane z ponownym wtargnięciem Syriusza Blacka do szkoły tak przygnębiły Remusa i była to, poniekąd, prawda. O całym wydarzeniu usłyszał z opóźnieniem, gdyż tego samego dnia, w którym Łapa pojawił się w Wieży Gryffindoru, Lunatyk właśnie przechodził kolejną przemianę we Wrzeszczącej Chacie. Widział tylko jedną pozytywną stronę tego przykrego zbiegu okoliczności – Severus Snape powstrzymał się od złośliwych uwag dotyczących jego domniemanej pomocy Blackowi.
      Wraz z początkiem marca i pogoda robiła się coraz bardziej wiosenna i przyjemna. Po śniegu nie było już ani śladu, a jaskrawe promienie słońca coraz częściej gościły na niebie, przynosząc ze sobą niewyraźny jeszcze zapach zbliżającego się lata.
      W pierwszą sobotę marca uczniom pozwolono wreszcie odwiedzić Hogsmeade. Lupin przyjął tą informację z radością, chcąc wreszcie porządnie odpocząć i wsłuchać się w ciszę, której na co dzień w Hogwarcie na próżno było szukać. Szedł właśnie do swojego gabinetu po śniadaniu, kiedy natknął się na korytarzu drugiego piętra na Mistrza Eliksirów.
  - Cóż za spotkanie, Lupin – wycedził Snape, uśmiechając się krzywo. – Taka ładna pogoda… Ciekawi mnie, dlaczego nie zamierzasz odwiedzić dziś Hogsmeade, co?
  - Prawdopodobnie z tego samego powodu, co ty, Severusie – odparł dziarsko Remus. – Jestem zmęczony, chciałbym odpocząć. Poza tym, znam doskonale tą wioskę…
  - Oczywiście – przerwał mu. – Zdaje się, że często tam bywałeś za młodu, prawda?
      Lunatyk westchnął, ale nie dał się sprowokować.
  - Miłego dnia, Severusie. Gdybyś czegoś potrzebował, będę w swoim gabinecie.
      Minął go bez słowa i ruszył korytarzem, tocząc wojnę z własnymi myślami. Z jednej strony wciąż czuł wyrzuty sumienia i nawet trochę było mu żal Snape’a, biorąc pod uwagę to wszystko, co musiał przejść jeszcze jako uczeń Hogwartu; wstydził się, że niejednokrotnie i on sam uczestniczył w znęcaniu się nad chudym, szczupłym "Smarkerusem" o tłustych włosach. Z drugiej strony pomyślał, że dobrze by było porzucić wcześniejsze uprzedzenia i odkreślić przeszłość grubą kreską, bo przecież to, co przed nami, musi być tylko lepsze. Westchnął jednak, gdy zrozumiał, że sam nie potrafi tego zrobić – zapomnieć o tym, co było – więc nie ma najmniejszego prawa, by Severusa Snape’a do tego namawiać.
      Tak więc Remus spędził spokojne, błogie przedpołudnie w swoim gabinecie, przygotowując powoli plany zbliżających się nieuchronnie egzaminów dla swoich klas. Była godzina piętnasta; wziął właśnie w ręce swoje notatki, by raz jeszcze je przeczytać, kiedy nagle płomienie w jego kominku zawirowały, przybrały szmaragdowy odcień, po czym usłyszał głos… Snape’a.
  - Lupin! Proszę cię na słówko!
      Chociaż Remus wiedział, że oznaczało to coś niedobrego, nie wahał się ani chwili. Odrzucił na bok pergaminy i pióra, i już po chwili znajdował się w jasno oświetlonym i mało przyjemnym gabinecie Mistrza Eliksirów, w lochach.
      Pierwszym, co zwróciło jego uwagę, był siedzący przed biurkiem Harry. Minę miał trochę zbyt pewną siebie, przez co Lunatyk wywnioskował, że młody Potter znów wpadł w kłopoty. Przed nim, na biurku, leżała jego szkolna torba – pełna smakołyków z Miodowego Królestwa i przeróżnych gadżetów ze sklepu Zonka. Nie chciał się teraz zastanawiać, skąd Gryfon miał to wszystko, chociaż powoli zaczęło do niego docierać, dlaczego się tutaj znalazł.
  - Wzywałeś mnie, Severusie? – zapytał Remus spokojnym tonem.
  - W rzeczy samej – odparł z mściwą satysfakcją Snape. – Właśnie poprosiłem Pottera, żeby opróżnił kieszenie. Oto, co miał przy sobie.
      Wskazał na leżący przed nim pergamin, a w Lunatyku zamarło serce.
      Mapa Huncwotów.
      O ile pamiętał, podczas ostatniego ich roku nauki w Hogwarcie, mapa została skonfiskowana przez Filcha i uznana przez niego jako wysoce niebezpieczny przedmiot magiczny. Do dziś pamiętał, jak w Ekspresie Hogsmeade – Londyn wszyscy czworo nabijali się z woźnego, wyobrażając sobie sytuację, w której charłak próbuje zakuć zwykły kawałek pergaminu w kajdany, przekonany o jego czarnomagicznych właściwościach. To było jednak tak dawno temu – skąd Harry wziął mapę? Od kogą ją dostał? Z pewnością odkrył jej magiczne zdolności, a w takim razie, czy często z nich korzystał?
      Starał się jednak nie okazywać zbytniego zaskoczenia.
      Wziął do ręki pergamin i przeczytał zapisane na nim słowa.


Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape’owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.

Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.

Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.

Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape’owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.


      Pamiętał. Pamiętał chwilę, w której ulepszali mapę, by nikt, kto nie zna jej sekretu, nie mógł jej przeczytać. Przez jedną, długą sekundę znów znalazł się w pokoju wspólnym Gryffindoru i patrzył na roześmianych chłopców, dotykających swoimi różdżkami zwykłego pergaminu, z którego stworzyli niezbędną pomoc dla szkolnych psotników.
      Nie domyślał się, że ponowne spotkanie z Mapą Huncwotów aż tak zaboli.
  - No i co? – zapytał Snape. – Ten pergamin wyraźnie zionie czarną magią. A o ile się nie mylę, to zakres twoich kompetencji, Lupin. Jak myślisz, skąd Potter mógł wziąć coś takiego?
      Sam chciałbym to wiedzieć, pomyślał Remus, po czym spojrzał przelotnie na Harry’ego, dając mu tym samym znak, żeby milczał. Miał nadzieję, że Gryfon to zrozumiał.
  - Zionie czarną magią? – odparł, przybierając beztroski ton. – Naprawdę tak uważasz, Severusie? Bo mnie to wygląda na kawałek pergaminu, który obraża każdego, kto próbuje go odczytać. To dziecinne… ale przecież niegroźne… Myślę, że takie rzeczy sprzedają w sklepie z żartobliwymi magicznymi gadżetami…
  - Czyżby? – przerwał mu Mistrz Eliksirów. – Myślisz, że mógł coś takiego kupić w sklepie z zabawkami? A nie sądzisz, że mógł raczej… dostać to od wytwórców?
      Przybrał zaskoczony wyraz twarzy.
  - Masz na myśli pana Glizdogona i tych pozostałych? Harry, czy znasz któregoś z nich?
  - Nie – odpowiedział szybko chłopiec, kręcąc głową na boki.
      Mylisz się, szepnęło sumienie. Jeden z nich jest twoim nieżyjącym ojcem, drugi ojcem chrzestnym i zdrajcą, trzeci oddał życie za przyjaźń, a czwarty właśnie stoi przed tobą.
  - No widzisz, Severusie? To mi wygląda na gadżet ze sklepu Zonka…
      W tej samej chwili do gabinetu wpadł Ron Weasley. Dyszał ciężko, jakby przed chwilą przebiegł cały maraton. Chwycił się za serce, schylając się z wysiłku.
  - Ja… dałem… to… Harry’emu… - wybełkotał. – Kupiłem to… u Zonka… dawno… dawno…
  - No proszę! – Lupin poczuł wyraźną ulgę. Klasnął w dłonie i uśmiechnął się, wiedząc, że uda mu się uratować młodego Pottera. – To by wszystko wyjaśniało! Zabiorę to ze sobą, Severusie, dobrze?
      Zwinął mapkę i schował ją do wnętrza marynarki.
  - Harry, Ron, chodźcie ze mną, dobrze? Muszę z wami porozmawiać na temat wypracowania o wampirach. Wybacz nam, Severusie.
      Nie patrząc na Snape’a, wyszli z jego gabinetu. Remus szedł, słowem się nie odezwawszy: całym sobą powstrzymywał się, by nie zacząć krzyczeć na Harry’ego. Nie miał pojęcia, skąd ten wziął Mapę Huncwotów, ale wiedział, że zachował się lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie.
  - Panie profesorze, ja… – zwrócił się do niego Potter w Sali Wejściowej.
  - Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień – uciął krótko Lupin. Rozejrzał się dookoła, upewniając się, że w pobliżu nie ma nikogo, po czym zniżył głos do szeptu. – Tak się składa, że doskonale wiem, skąd pochodzi ta mapa. Skonfiskował ją Filch… dawno, dawno temu. Tak, wiem, że to mapa – dodał, widząc zaskoczone miny chłopców. – I nie chcę wiedzieć, w jaki sposób trafiła w wasze ręce. Dziwię się jednak, że je nie oddaliście. Zwłaszcza po tym, co się ostatnio wydarzyło, kiedy jeden z uczniów zgubił notatki na temat zamku. Więc, niestety, nie mogę ci jej oddać, Harry.
      Lunatyk nawet nie śmiał pomyśleć o tym, co mogłoby się stać, gdyby ten zwykły, niegroźny kawałek pergaminu trafił w ręce Syriusza Blacka. Łapa z pewnością wiedziałby, jaki zrobić z niej pożytek – był przecież jej współtwórcą. Harry Potter miał z pewnością więcej szczęścia niż rozumu, a była to cecha z całą pewnością odziedziczona po Jamesie.
  - Dlaczego Snape myśli, że dostałem ją od wytwórców? – zapytał Gryfon.
  - Bo… – Lupin zawahał się. Próbował znaleźć odpowiednie słowa. – Bo ci, którzy tę mapę sporządzili, bardzo by chcieli wywabić cię ze szkoły. Uważaliby to za bardzo zabawne.
  - Znał ich pan?
  - Poznaliśmy się – uciął szybko Remus, przybierając poważny wyraz twarzy. – Harry, nie oczekuj, że nadal będę cię krył. Nie mogę cię zmusić, byś zaczął poważnie traktować Syriusza Blacka. Myślałem jednak, że to, co usłyszałeś, kiedy znalazłeś się blisko dementorów, wywrze na tobie głębszy wpływ. Twoi rodzice oddali za ciebie życie, Harry. Niezbyt to chwalebny sposób, żeby im to wynagrodzić… przehandlować ich ofiarę na torbę magicznych zabawek.
      I odszedł, pozostawiając Gryfonów na marmurowych schodach.
      Zatrzasnął drzwi swojego gabinetu i opadł ciężko na krzesło, obracając w rękach stary pergamin.
      Przeszłość… pukała do drzwi jego życia z każdej strony, wchodziła oknami, kominem, wszelkimi szparami i dziurkami, jakie udało jej się znaleźć. Dlaczego akurat teraz? Co stało się właśnie w tym roku, choć nie potrafiło się wydarzyć przez minionych dwanaście lat?
      Wyciągnął zza pazuchy różdżkę i sam nie wiedząc, dlaczego to robi, przyłożył jej koniec do powierzchni niewinnego kawałka papieru.
  - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
      I natychmiast na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, łącząc się, krzyżując, zbiegając wachlarzowato w każdym rogu, aż przed oczami zakwitł mu najdokładniejszy plan zamku, z jakim kiedykolwiek w życiu miał okazję się spotkać. Na samym szczycie pergaminu widniały ozdobne litery napisane zielonym atramentem:


Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW


      Przejechał dłonią po gładkiej powierzchni, jakby tym samym chciał wyczuć ciepło i serce, które wszyscy wkładali w wysiłki pracy nad doskonaleniem mapy. Uśmiechnął się, kiedy przed oczami mignęły mu niewyraźne sceny z jego poprzedniego, lepszego życia…
      Westchnął, przyglądając się dokładniej punkcikom na mapie. Odnalazł Harry’ego i Rona w Wieży Gryffindoru – miał nadzieję, że przyjaciele zostaną już tam do rana. Dumbledore przechadzał się, jak to miał w zwyczaju, po swoim gabinecie, Filch patrolował korytarz trzeciego piętra, a Snape wciąż przebywał w swoim gabinecie w lochach.
      Zamyślił się przez chwilę. A może był trochę zbyt surowy dla Harry’ego? Chociaż z drugiej strony, jeśli po usłyszeniu tych słów młody Potter zacznie zwracać trochę większą uwagę na siebie i swoje otoczenie, może było warto? Ofiara jego rodziców była przecież zbyt wielka, by miała być zapomniana. Bez względu na wszystko Harry musiał zrozumieć, że świat wbrew pozorom nie jest dobry, a grube mury Hogwartu nie ochronią go przed czyhającym gdzieś tam złem.
      Raz jeszcze westchnął, zastanawiając się, co Los chce mu powiedzieć, zsyłając te wszystkie wspomnienia przeszłości. Czego nie widzi, choć powinien zobaczyć? Czego nie wie, a musi poznać prawdę? Czego nie rozumie i czego ma szukać, po tylu latach?
      Przyłożył różdżkę do pergaminu Mapy Huncwotów.
  - Koniec psot – powiedział, nie wiedząc, że przecież wszystko dopiero na nowo miało się zacząć.

_________________________
   Cóż mogę powiedzieć? Zaczął się listopad, a ja przecież obiecałam, że właśnie wtedy opublikuję nowy rozdział. Może nie jest najwyższych lotów - już dawno nie napisałam tutaj rozdziału, z którego byłabym w stu procentach zadowolona - ale brnę dzielnie przez tego "Więźnia Azkabanu" i już jest bliżej niż dalej. Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.
   Wiecie, kiedy zaczynałam pisać "Być Huncwotem" to nie miałam pojęcia, że zajdę z tym opowiadaniem aż tak daleko. Miałam tak wiele okazji, żeby skończyć tę historię, a ja się na to nie zdecydowałam, trwam w tym nadal - i wiecie, dobrze mi z tym. To opowiadanie jest szczególnie bliskie mojemu sercu, chociaż nie jest niezwykle popularne i z pewnością nie należy do potterowskich elit, ale to moje pierwsze "dziecko" i naprawdę je kocham. To przy jego pisaniu doświadczyłam wszystkiego, co kształtuje życie autora - były gorzkie słowa krytyki i słodkie pochwały, momenty załamania i niepewności, wątpliwości i powroty, i tysiące innych uczuć, które są nieodłączną częścią tej historii, podobnie jak i Wy. Bez Was nie byłoby "Być Huncwotem".
   Matko ojcze, gadam, jakbym się co najmniej z tym opowiadaniem już żegnała. To chyba ten listopad i Święto Zmarłych wprawiły mnie w taki melancholijny nastrój. Cóż, muszę Wam niestety powiedzieć, że póki co Dama Kier nie ma najmniejszej ochoty rezygnować z tego opowiadania i doprowadzi je do końca, tak, jak to sobie obiecała.
   Dziękuję tym, którzy byli, są i wciąż będą ze mną. Uwielbiam Was.

36 komentarzy:

  1. Jak znajdę chwilkę to przeczytam. Fajnie, że jest nowość. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już! Jeszcze raz - cieszę się, że jest nowość!
      Rozumiem, że może Ci być ciężko brnąć przez kanon i uparcie trzymając się zdarzeń, dlatego jestem pełna podziwu, że nadal przy tym tkwisz i nie rzuciłaś tego w cholerę. Ale również jestem zadowolona, bo dzięki Twojej opowieści nie muszę sięgać po książki, bo u Ciebie łatwo sobie przypomnieć wszystkie wydarzenia. Mam nadzieję, że przebrniesz przez tę część, która sprawia Ci trudności, wena wróci i częstotliwość dodawania rozdziałów będzie częstsza, bo czasem nie mogę się doczekać i martwię się, czy przypadkiem nie zrezygnowałaś z pisania tej oto historii!

      PS Ja będę już do końca z Tobą. Zawsze.

      Usuń
    2. Nieee, mogę zapewnić, że nie zrezygnuję z tej historii :) Nowy rozdział już się tworzy, więc jestem dobrej myśli :D Też często sięgam do kanonu, nie chcę niczego pominąć, jak już coś robię to chcę zrobić to dobrze, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi te rzadziej pojawiające się rozdziały.

      Ojej, dziękuję! Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy <3

      Usuń
  2. A ja muszę powiedzieć, że w moich linkach to opowiadanie jest właśnie na szczycie, co czyni go zdecydowanie elitą wśród elit opowiadań potterowskich ;)
    Notka świetna jak zawsze :) A ty Luniaczku może byś się bardziej dokładnie przyjrzał tej mapie i zobaczył na niej 'starego i dobrego' Glizdogona >.< No. tyle tylko mam Ci Remusie do powiedzenia xD
    taaak... to była ironia. Tak wspominam żeby nikt nie pomyślał, że uważam Petera za dobrego -.-

    No i standardowo pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję!
      I na Petera przyjdzie pora, nikt nie ucieknie przed przeznaczeniem, a tym bardziej - przed kanonem :D Zbliża się to ich spotkanie coraz bardziej, już układam sobie w myślach, jak to mogę przedstawić, tak więc jest dobrze :)
      Standardowo dziękuję raz jeszcze, weny nigdy dość!

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobał rozdział, nie mogłam się już doczekać. Podoba mi się twój styl pisania i to, że nie odbiegasz od książki. Trzymam kciuki żebyś dalej miała wenę twórczą i z niecierpliwością czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :) Dawno, dawno temu już postanowiłam trzymać się kanonu, więc teraz tylko się w tym realizuje, co jest trudniejsze, niż myślałam, ale mam nadzieję, że daję radę :D

      Usuń
  4. Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Zupełnie wyleciało mi z głowy, że to wydarzenie miało miejsce w kanonie. ;/
    Remus nie był za surowy. Przecież nie wie, że Syriusz nie jest zdrajcą. Czuje się w jakiś sposób odpowiedzialny za Harry'ego. Nie dziwię się tej reakcji. Za to zastanawiam się co też znaczy dla niego ta mapa. Nagle, po tylu latach ją odzyskał... Tę szczęśliwą aczkolwiek bolesną część wspomnień z dzieciństwa. Materialną.
    Lunatyk i tak zawsze miał "cieplejszy" stosunek do Snape'a. Może i był bierny, ale... chyba lepiej to niż gnębienie, nie? Chociaż i z tego potrafią powstać piękne wyrzuty sumienia. Szkoda, że Severus nie potrafi przestać - zapomnieć i żyć dalej.

    P.S. Przy okazji zapraszam na nn u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam zawsze odbierałam Lunatyka właśnie jako takiego dobrego i spokojnego, który ma wielkie serce dla świata, na co miały wpływ wydarzenia z dzieciństwa. Chciałby dobrze, a nie zawsze wszystko przecież od niego zależy - zresztą Harry faktycznie nie zachował się odpowiedzialnie. Jeśli chodzi o Snape'a, to faktycznie zawsze był bardziej wyrozumiały niż reszta Huncwotów, ale mimo wszystko czuje jakieś głęboko schowane wyrzuty sumienia, że nic nie zrobił.
      Dziękuję ślicznie za komentarz, pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ciesze się , że nie chcesz porzucić tego opowiadania , bo szczerze bałam się , że to się stanie. Zauważyłam , że na twoim drugim blogu o Dramione notatki dodajesz znacznie czesciej niż tu , więc miałam czarne mysli. Uważam , że ten blog jest na pierwszym miejscu potterowskich blogów. Kocham te opowiadanie <3 <3 Obiecuje , że będę z Tobą do samego końca ! :) Pozdrawiam.
    -Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie chcę go porzucać, chociaż pisanie BH wymaga ode mnie większej staranności i dokładności, częstszego odwoływania się do kanonu, przez co jest bardzo pracochłonne. Na ENS rozdziały dodaję co tydzień, głównie dlatego, że w wakacje napisałam ich naprawdę sporo i mam duży zapas, poza tym pisanie tamtego opowiadania jest dla mnie prostsze, mam większe pole do manewru. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się tym rzadszym dodawaniem rozdziałów tutaj :)
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Ja kocham Was!

      Usuń
    2. Rozumiem :) Ciesze się , że nie masz zamaru pozostawić tego opowiadania . Czytałam już wiele opowiadan dotyczacych Huncwotów i te jest najlepsze , wiec nawet rzadsze dodawanie rozdziałów mnie nie zniechęci , bo na prawde warto czekać. :) Z niecierpliwością czekam na dalszą cześć . ;3

      Usuń
  6. Huncwoci...Z całej serii HP to właśnie ich postacie urzekły mnie najbardziej. Ale pani Rowling oszczędnie dawkowała informacje o ich życiu, a mi wciąż było mało...
    Niedawno trafiłam tu. Moją uwagę zwrócił przepiękny szablon:) Estetyka bloga zdecydowanie ma dla mnie duże znaczenie. Spodobał mi się również pomysł podzielenia opowiadania na części, czym blog zdecydowanie wyróżnia się pośród innych. Rzadko można spotkać kogoś kto wytrwa w pisaniu tej historii dłużej niż do momentu wyjścia Czwórki Przyjaciół z Hogwartu, nie mówiąc o wydarzeniach po śmierci Lily i James'a! Gratuluję fenomenalnego pomysłu:)
    Kolejna zaleta (tak, ten komentarz będzie zdecydowanie przepełniony pozytywami) to wg mnie trzymanie się kanonu. Z pewnością to trudniejsze zadanie niż kierowanie losem bohaterów bez ograniczeń, ale za to jakie efektowne! Dla czytelnika to niesamowite uczucie odkrywać historię częściowo już znaną z książek HP z innego punktu widzenia:) Pani Rowling pozostawiła wiele luk do wypełnienia, a Ty potrafisz w te miejsca świetnie wpleść swoje pomysły. Widać to zwłaszcza w trzeciej części, która jest przeplatana z wątkami z książki (swoją drogą Więzień Azkabanu to moja ukochana część, więc mam nadzieję, że nie będziesz jednak chciała przebrnąć przez nią jak najszybciej). Jedna tylko nieścisłość się wkradła apropo tego, kto wie, że Huncwoci byli animagami, o czym wspomniałam już wcześniej w komentarzu.

    Przeczytałam wszystkie rozdziały w krótkim okresie. Oczywiście widać różnicę w stylu, blog dojrzewał razem z Tobą. Pierwsza część była przyjemna i beztroska, ale to ta druga najbardziej mnie wciągnęła. Jej zakończenie i dotychczasowe rozdziały 3 części to wielkie emocje, ciarki przechodzące przez skórę i mnóstwo łez (ja naprawdę nie wzruszam się zbyt często, ale czytając to opowiadanie chwilami wymiękam!). Za te wszystkie emocje bardzo Ci dziękuję. Nigdy nie zastanawiałam się jak bardzo samotni i przepełnieni cierpieniem byli Syriusz i Remus bo śmierci swoich przyjaciół...Dziś, mam wrażenie, że dzielę ból razem z nimi.

    Życzę dużo weny! Stworzyłaś wspaniałe dzieło i mam nadzieję, że nigdy go nie porzucisz:) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Czuję, że najlepsze dopiero przed nami:) Już nie mogę się doczekać spotkania Syriusza z Harrym i Lupinem. To dopiero będą emocje i wzruszenie:) Mam nadzieję, że poświęcisz dużo miejsca na te sceny:)
    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku - dziękuję ślicznie za tak wyczerpujący i długi komentarz, to dla mnie bardzo wiele znaczy :)
      Trzymam się kanonu właściwie od początku, ale oczywiście pewne nieścisłości się do opowiadania wdarły podczas tych czterech lat. Faktycznie, w książce była mowa, że Dumbledore nie wiedział o animagii Huncwotów, ja jednak trochę to zmieniłam - na potrzeby tego opowiadania. Uzasadniam to tym, że po prostu teraz Dumbledore był pewien, że Azkaban pozbawi Syriusza magicznych zdolności. Tłumaczyłam to już kiedyś, bo to faktycznie jest jedną z największych różnic z kanonem, ale mam nadzieję, ze da się to przełknąć :)

      Za wenę dziękuję, przyda się. Też lubię Więźnia Azkabanu, nawet bardzo, ale wymaga on ode mnie trzymania się ścisłego schematu. Osobiście nie mogę się już doczekać czasów reaktywacji Zakonu, bo mam już sporo pomysłów na to :D I faktycznie - najlepsze dopiero przed nami :)
      Raz jeszcze dziękuję! Ściskam!

      Usuń
  7. Szukałam, szukałam i znalazłam. Najlepsze opowiadanie w sieci o HP. Powiem Ci, że cierpię katusze przez to, że brak porządnych fanficków... Zabieram się do czytania i dodaję do ulubionych na walkingindaydreams.blogspot.com

    PS. Może znasz jakiś fanfick w stylu Piratów z Karaibów? Chyba zaczadzę Internet swoim własnym, jeśli jakiegoś innego szybko nie znajdę ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy najlepsze to nie wiem, ale takie komentarze zawsze mnie budują i mobilizują, więc ślicznie dziękuję za te słowa!
      Niestety, nigdy nie trafiłam na żaden :( Ale jeśli dzięki temu możesz zacząć pisać własny, to nie ma na co czekać! :D

      Usuń
  8. A ja uwielbiam Być Huncwotem <3
    I jak dla mnie jest na szczycie potterowskich elit. Strasznie trudno trafić na dobrego fanficka, zwłaszcza o Huncwotach. Zresztą, Twój się wyróżnia - mało kto pisze o Remusie i Syriuszu w czasach Harry'ego. A jeszcze jak pisze tak dobrze, jak Ty ;)
    Wściekłam się, bo usunęłam podstronę z linkami i prawie przegapiłabym nowy post, ale moja głupota nie zna granic xD
    Co do rozdziału, to zupełnie zastanawiałam się, że taka scena miała miejsce. A poza tym to już treść książek miesza mi się z filmem, bo w filmie Harry powiedział Lunatykowi o Glizdogonie i nie byłam pewna, czy w książce też to zrobił ^^ I nie, nie uważam, żeby był zbyt surowy dla Harry'ego - młody Potter zachowywał się strasznie lekkomyślnie moim zdaniem. O ile dobrze pamiętam, to wcześniej obrzucił Malfoya błotem?
    A Snape'a nie lubię i nigdy nie lubiłam. Wkurza mnie jego stosunek do Lupina i nie wybaczyłam mu, że wtargnął wtedy do Wrzeszczącej Chaty. Cały czas śmieszy mnie skierowany do niego tekst, który pojawił się na Mapie ^^
    Dopiero szósty grudnia? :( W sam raz na Mikołajki, ale mam nadzieję, że wróci Ci wena i rozdziały będą częściej!
    Pozdrawiam ;)
    P.S. TSR nie będzie? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie <3
      Tak, właśnie tak na Mikołajki :D To znaczy, nowy rozdział jest już w trakcie pisania, więc BYĆ MOŻE zostanie opublikowany wcześniej, ale nic nie obiecuję, bo mam strasznie dużo roboty jeszcze na studia i ciężko mi to wszystko ogarnąć :)
      Jeśli chodzi o TSR, to na razie postanowiłam nie zaczynać nowego opowiadania, tylko dokończyć stare. Chwilowo powstaje w Wordzie, w przypływie dobrego humoru i czasu, którego ostatnio cały czas mi brakuje. Obiecuję, że kiedy zakończę któreś z obecnych opowiadań i stwierdzę, ze TSR nadaje się do publikacji, zacznę się nim zajmować bardziej na poważnie :)
      Dziękuję ślicznie, całuję!

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że wyrobisz się wcześniej ;) Ale rozumiem, sama mam mnóstwo roboty na studia *jęk rozpaczy*.
      Okej, będę grzecznie czekać na TSR. Trzy opowiadania to już jednak tłok, a szkoda, żebyś straciła zapał na Być Huncwotem ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. O proszę, jednak dobrnęłam dzisiaj do końca! ( no nie mogłam się powstrzymać! )

    Bardzo mi się podobało. Takiej wersji Remusa jeszcze nie znałam. To jak ściśle trzymasz się książki jest niesamowite, bo tworzysz coś własnego, ale jednocześnie wszystko się tak pięknie razem splata i składa w jedną całość.
    ten fragment Syriusz-Knot w Azkabanie. Czekałam na niego z zapartym tchem :) Syriusz był tam... taki syriuszowaty. Prawie jak kiedyś - trochę cyniczny, pewny siebie...

    Już widzę, że stałam się niewolnikiem tego opowiadania. Całe liceum musiałam czekać na powrót do Jamesa i Lily. Co te studia robią z człowiekiem :)

    I taka moja mała refleksja... Każdy Huncwot skończył tragicznie. To jest historia o miłości i pięknej przyjaźni. Można by mówić jakie to wszystko było cudowne, ale... Ale tak naprawdę każdy z nich miał cholernie ciężkie życie. Po prostu mieli przechlapane, co do jednego. Biedaki z tych naszych kochanych "zawsze wiernych i oddanych hogwarckich chuliganów ".

    Czekam na 6 grudnia z niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie i dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, aż nie wiem, co napisać. Jak czytam takie wypowiedzi, mimowolnie uśmiech ciśnie mi się na usta. Fakt, że to opowiadanie ma tylu wspaniałych czytelników niesamowicie buduje. Kiedy zaczynałam, wychodziłam z założenia, że piszę to dla siebie, ale teraz... piszę również dla Was :)
      Raz jeszcze dziękuję. Ściskam!

      Usuń
  10. Zabieram się za skomentowanie tego rozdziału i w ogóle całego opowiadania i jakoś zabrać się nie mogę. Ale kiedyś trzeba, zwłaszcza, że już uwielbiam to opowiadanie.
    Kiedy przeczytałam o Syriuszu, Remusie, o Mapie Huncwtów coś zakuło mnie w sercu. Pamiętam, kiedy pisałam o Huncwotach, pamiętam, kiedy byli szczęśliwy, radości i pełni marzeń. A teraz? James nie żyje, Peter jest zdrajcą, niewinny Syriusz został praktycznie wyklęty, a Remus... Cóż. Uczy w Hogwarcie, poznaje syna nieżyjącego przyjaciela i walczy ze wspomnieniami. Nie zazdroszczę.
    Wiesz, że strasznie cię podziwiam? Naprawdę. Zaczęłaś od zwyczajnego opowiadania o nastoletnich Huncwotach, potem przeszłaś do ich życia przed zniknięciem Voldemorta, a teraz piszesz zgodnie z sagą Rowling. Jesteś niesamowita, Damo Kier, koniec i kropka. Wiem, wiem, tylko chwalę, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego opowiadania i z pewnością zostanę tu na dłużej, więc możesz dopisać mnie do listy czytelników.
    Ten fragment z Mapą zawsze uwielbiałam, może dlatego, że tu po raz pierwszy poznałam Huncwotów. Ale nigdy nie wyobrażałam go sobie z perspektywy Remusa, do czego ty mnie zmusiłaś. Wow. To musiało być dla niego niezwykle bolesne. I jeszcze Harry, który mógł wpakować się w poważne kłopoty.
    Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Po raz kolejny nie wiem, co powiedzieć... ale słowa są przecież małe. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Uwielbiam Was :)

      Usuń
  11. Z radością informuję, że na osla-lawka.blogspot.com pojawiła się ocena Twojego bloga. Serdecznie zapraszam, znajdziesz ją pod numerem dziesiątym : >

    OdpowiedzUsuń
  12. Damo Kier
    nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo Cię podziwiam. Sama kiedyś próbowałam napisać Fanfiction i wiem że to nie takie łatwe jak się wydaje. Za to ty jesteś poprostu genialna. Już od dłuższego czasu chcę skomentować ten blog ale za mało mam czasu między przemienianiem jedego postu na drugi :-). Dopiero niedawno zaczęłam czytać Twoje dzieło więc najczęściej stracony czas odrabiam nie przesypiając kolejnej nocy (np. dzisiaj). Nie sądziłam że będę w stanie też tak opłakiwać śmierć Jamesa i Lily, odwiedziny Syriusza nad ich grobem, albo rozmyślania Remusa. Nigdy w życiu nie płakałam nad książkami (no może jedną) więc chyba możesz czuć się wyróżniona.

    A tak w ogóle to szacunek Ci się należy za odpisywanie na pytania w komentarzach. Czytałam miliony blogów i takich jak ty jest bardzo niewielu. Jeszcze raz napisze, że Cię podziwiam i idę spać bo już nie mogę.

    Życzę miłych snów, duuużo weny i niecierpliwie czekam na mikołajki
    ~~Marysia~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się wyróżniona, bo moi czytelnicy są wspaniali. Mam teraz na uśmiech tak szeroki, że z boku może to wyglądać naprawdę dziwnie, ale, jak mawiał Pan Wołodyjowski - Nic to! Być Huncwotem dużo już przeszło, ale muszę przyznać, że nigdy nie czułam aż tak bardzo, jak ta historia jest wartościowa. Wy mi to pokazaliście.
      Ślicznie dziękuję! Na Mikołajki rozdział będzie nie byle jaki, obiecuję :)

      Usuń
  13. Cześć, tu znowu Olar z oslej-lawki. Mam do Ciebie takie pytanie - czy usunęłaś swój komentarz pod moją oceną? Nie wiem, czy to jakiś błąd blogspot, czy po prostu ją usunęłaś, bo na mailu mam powiadomienie o dodaniu komentarza, a na blogu się on nie pojawił. Byłabym wdzięczna za szybką odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednym słowem blog Genialny! Co prawda jestem dopiero na 29 rozdziale ale niebawem wszystko nadrobię i będę na bieżąco! Blog poleciła mi koleżanka z czego się bardzo cieszę. Od kilku dni szukałam jakiegoś dobrego i nadal prowadzonego bloga o Huncwotach. A teraz droga autorko mam ogromną prośbę. Nie kończ pisać tego bloga a jeśli już bo kiedyś na pewno :( to nie urywaj pisania nagle bo czytelnicy Ci tego nie wybaczą. Jeszcze raz gratuluję talentu i pozdrawiam. :)
    ~Lola

    OdpowiedzUsuń
  15. Pod numerem 16 ukazała się właśnie ocena Twojego bloga. Zapraszam do zapoznania się z nią i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I my ciebie ♥ Przepiekny rozdzial ;)) Czekam z utesknieniem na 6 grudnia ;)) Jakos sie nie rozpisuje...weny na komentarze nie mam XD Do nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam chciałam Cię Droga Damo Kier poinformować ,że masz nową wierną czytelniczkę. Całego Twojego blog przeczytałam w pięć dni. Kilka rzeczy mi się nie podobało ale tylko pewne detale i drobne pomyłki np. W jednym rozdziale było napisane ,że Albus widział Syriusza jako psa a teraz jest ,że z żyjących tylko Remus wie. Nie podobało mi się wątek o zdradzie Lupina z tej prostej przyczyny ,że jest moim ukochanym huncwotem i trochę było go przez to mało w porównaniu z Jamesem, Lily i Syriuszem. Scena gdy Syriusz odwiedza grób Jamesa i Lily i to jak do nich mówi piękna. Popłakałam się. Naprawdę masz wielki talent. W jedynej notce potrafisz rozbudzić mnóstwo emocji! Jestem naprawdę ciekawa jak będzie wyglądała scena we wrzeszczącej chacie kiedy już wszyscy się tam spotkają :) Czekam z niecierpliwością na szóstego grudnia. Jaki dasz nam cudowny prezent na mikołajki! Mam do Ciebie jeszcze pytanie czy zamierzasz pisać do końca? Czyli do śmierci Remusa? Oby bo jestem naprawdę ciekawa jak według Ciebie wyglądał jego związek z Nimfadorą oraz jak zareaguje na wieść ,że zostanie ojcem. Dobra kończę już bo trochę się rozpisałam. Czekam na odpowiedź i dziękuję za cudowne opowiadanie!
    ~Liv

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie należy do potterowskich elit? Khe, khe, khe... ksztuszę się. Skoro 'Być huncwotem' to nie elita, to CO jest tą elitą??? Czytałam wiele fanficów i naprawdę niewiele jest na poziomie Twojej historii (np. historia Astal na onecie czy albus-severus-potter, też onet). Tak sobie myślę, że niedługo to nie będzie co pisać, bo będziemy się powtarzać...
    Powodzenia w owocnym pisaniu
    Merill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To MUSI być elita! Jeśli nie, to co nią jest???
      Pozdrawiam :)
      ~Fanvergent

      Usuń
  19. Droga Damo Kier!

    Mimo, iż wcale Cię nie znam zwracam się do Ciebie "Droga", ponieważ jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak wspaniałym, a wręcz moim wymarzonym blogiem o Harrym Potterze. Jako autorka tego niesamowitego dzieła, można powiedzieć, że jesteś mi droga. :) Cudownie opisujesz (i nie będę tutaj wymieniać, bo to strata czasu - tak tego dużo) wszystko. Dosłownie wszystko. Jestem Ci wdzięczna za to, że mogę czytać to, co wyszło spod Twojego Pióra (ą raczej klawiatury :p) i przeżywać tą historię razem z bohaterami. Od dawna nie zostawiałam żadnych komentarzy pod przeczytanymi rozdziałami, które z pewnością na nie zasługują. W takich wypadkach wygrywało silne pragnienie poznania dalszych wydarzeń. To wszystko dlatego, że tak pięknie piszesz. <3 Uwielbiam Twojego bloga ! Życzę Ci bardzo dużo weny i mam nadzieję, że w przyszłości wydasz książkę (a może już tak się stało...?).

    Serdecznie pozdrawiam! C:
    ~Fanvergent

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. (Można napisać "serdecznie pozdrawiam" ? XD)

      ~Fanvergent

      Usuń
  20. Twierdzisz że Twoje opowiadanie nie jest elitą? Otóż ja Ci tu oswiadczam uroczyscie ze jest!!! Stworzyłas cudowne opowiadanie, ktore ja, jak i wiele innych osób, pokochałam całym sercem. Nie wiem co zrobie, kiedy przeczytam wszystko. Chyba poszukam sobie innego bloga o HP ale wątpie, żebym kiedykolwiek znalazła cos tak wspaniałego jak Być Huncwotem. Tak wiec Twoje opowiadanie na pewno jest elitą a co wiecej- jest na samym szczycie tej elity <3

    OdpowiedzUsuń