1 lipca 2012

82. Więzień Azkabanu


     Trzy tygodnie później.

     Remus Lupin spał niespokojnie na podartym fotelu w swoim małym mieszkanku na przedmieściach Londynu. W ręku trzymał zegarek oraz mały zwitek pergaminu, jakby zasnął, czekając na jakąś wizytę. Panujące tu warunki z pewnością nie przywodziły na myśl przytulnego i ciepłego saloniku: gruba warstwa kurzu pokrywała stary, zniszczony dywan, półki uginały się pod byle jak ułożonymi na nich książkami, a na stoliku obok kanapy oraz na podłodze leżały stare, niekiedy pożółkłe już numery Proroka Codziennego, z migoczącymi na czarno nagłówkami artykułów.
     Niektóre fragmenty gazet były wyrwane i zmięte w ciasny rulonik, a następnie rozprostowane i porzucone w bliżej nieokreślonym miejscu. Nie były poukładane, ale rzucone byle jak i byle gdzie; czarne litery przyciągały zachłanne spojrzenia ludzkich oczu.

SKANDAL W MINISTERSTWIE MAGII:
Bartemiusz Crouch żegna się z fotelem ministra!

   Bartemiusz Crouch, uprzedni szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, po skandalu, który wstrząsnął całą społecznością ludzi magicznych, dostał posadę w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Wyżej wymieniony pan Crouch, który przez kilka ostatnich lat zajmował się wyłapywaniem czarnoksiężników i osadzaniem ich w Azkabanie, często bez procesu, stracił szansę objęcia stanowiska Ministra Magii, gdy wśród schwytanych Śmierciożerców (zwolenników Sił Ciemności – patrz, str. 7, kol. 3) znajdował się syn Croucha, Barty Crouch Junior.
   „Tak zachłannie zajął się nienawiścią wobec innych, że zapomniał o własnej rodzinie”, skomentował jeden z pracowników Ministerstwa, nie chcący ujawniać swojego nazwiska.
   Barty Crouch Junior został zesłany w godzinach wieczornych do Azkabanu, wypierając się jakichkolwiek powiązań z Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jednak zeznania naocznych świadków oraz innych śmierciożerców przeczą jego słowom. Pan Bartemiusz Crouch wyparł się syna przed całym zgromadzeniem czarodziejów, lecz okryty złą sławą i skandalem nie mógł już nawet marzyć o zajęciu fotela ministra. Niechętnie też…

   Dalsze słowa przykrył kolejny numer Proroka Codziennego.

MILICENTA BAGNOLD POZOSTAJE MINISTREM MAGII

   Prorok Codzienny dementuje plotki: pogłoski dotyczące rzekomej rezygnacji pani Milicenty Bagnold z funkcji Ministra Magii są nieprawdziwe.
   „Zapewniam, że to jeszcze nie pora na emeryturę – mówi minister Bagnold specjalnemu wysłannikowi Proroka. – To prawda, że w ostatnich tygodniach wiele się działo, ale myślę, że należy uprzednio pozamykać rozpoczęte sprawy, dopiero później myśleć o odejściu. W każdym bądź razie społeczność czarodziejów jeszcze nie uważa, żebym musiała ustępować miejsca nowemu ministrowi magii”.
   W ostatnich dniach dużo się mówiło o zastąpieniu minister Milicenty Bagnold panem Bartemiuszem Crouchem, który uprzednio był szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. „Myśleliśmy, że ogłoszenie Croucha ministrem to tylko kwestia czasu” – powiedział Army Howatson, z Brygady Uderzeniowej.
   Wszystko wskazuje jednak na to, że niedawny skandal, w który zamieszany jest Crouch Senior, skreśla jego kandydaturę na stanowiska Ministra Magii już do końca kariery.

     Zaraz obok leżał zgnieciony i poniszczony fragment Proroka Codziennego, wyraźnie wydarty z któregoś ze starych numerów. Czarny, duży nagłówek błyszczał z daleka, a litery dało się z łatwością odczytać, pomimo opłakanego stanu wyrwanego kawałka.

SYRIUSZ BLACK SKAZANY NA DOŻYWOTNI POBYT W AZKABANIE

   W poniedziałek w godzinach popołudniowych do Azkabanu, więzienia dla czarodziejów, został zesłany groźny Śmierciożerca, Syriusz Black.
   Black nie doczekał się procesu i z decyzji szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Bartemiusza Croucha, został zesłany do Azkabanu razem z kilkoma innymi zwolennikami Sił Ciemności.
   Przypominamy, że Black, osaczony w ostatnich dniach na jednej z mugolskich dzielnic przez Brygadę Uderzeniową oraz Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów we współpracy z Departamentem Magicznych Katastrof, został oskarżony o brutalne zamordowanie czarodzieja Petera Pettigrew oraz dwunastu przypadkowych mugoli na niemagicznej dzielnicy, zaawansowaną działalność na rzecz Śmierciożerców oraz służbę Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać (w co wlicza się przekazanie mu informacji o miejscu pobytu ukrywających się Lily i Jamesa Potterów). Black został skazany na dożywotni pobyt w Azkabanie, w wydzielonej i pilnie strzeżonej izolatce.
   Również inni Śmierciożercy zostali schwytani i zesłani…

     Dalsza część artykułu była oderwana, choć w stercie makulatury na stole i podłodze z pewnością gdzieś znajdował się ciąg dalszy.
     Remus zachrapał głośno, przewracając się w fotelu na drugi bok i strącając nieświadomie ze stolika na podłogę kolejny numer Proroka Codziennego, również wymięty i sponiewierany, ale tym razem spowodowane to było zbyt częstym czytaniem opublikowanego artykułu. Napis na pierwszej stronie głosił:

CHŁOPIEC, KTÓRY PRZEŻYŁ…

   Harry Potter, syn Lily (z domu Evans) i Jamesa Potterów, jest jedyną istotą na świecie, która w niewiadomy sposób przeżyła przekleństwo Morderczym Zaklęciem.
   Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać zjawił się w Dolinie Godryka, domu Potterów, 31 października w późnych godzinach wieczornych. Pozbawił życia zarówno Jamesa Pottera jak i Lily Potter, znakomitych i znanych w świecie magii czarodziejów, ale kiedy skierował różdżkę na ich jedynego syna, małego chłopca z zamiarem zabicia i jego, klątwa nie zadziałała, jak powinna. Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się stało.
   „To bardzo interesujące, ale Sam-Wiesz-Kogo nie ma, i to dzięki niemu, dzięki Harry’emu Potterowi!” – mówi Prorokowi Dedalus Diggle. „Nie zdziwiłbym się, gdyby odtąd ten dzień nazywano Dniem Harry’ego Pottera! Jego zdrowie, jego zdrowie!” – dodaje pan Diggle.
   O przyszłości tego chłopca ma od teraz decydować Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, Naczelny Mag Wizengamotu oraz Kawaler Orderu Merlina I Klasy. To w jego rękach od tej pory jest los Chłopca, Który Przeżył, lecz sam Dumbledore nie chce udzielać żadnych informacji na ten temat. Mówi tylko, żeby czekać na przybycie już sławnego Harry’ego Pottera za dziesięć lat do Hogwartu, gdzie już jest zapisany. Dumbledore nie komentuje także zniknięcia Tego, Którego Imienia Nie Można Wymawiać i znów nie zgodził się objąć stanowiska Ministra Magii.
   Cała społeczność czarodziejów pragnie śledzić losy słynnego Harry’ego Pottera, którego nazwisko już pojawia się w najnowszych książkach i podręcznikach, przeważnie dotyczących walki z czarną magią. Wygląda jednak na to, że wszyscy będziemy musieli trochę poczekać na kolejne informacje o Chłopcu, Który Przeżył.

     Zapadał zmrok, kiedy Remus Lupin drgnął znacząco i zerwał się z fotela, wybudziwszy się z jakiegoś sennego koszmaru, w którym razem z małym Peterem Pettigrew uciekali Zakazanym Lasem przed ścigającym ich Syriuszem Blackiem. Podobne sny miewał często, więc nie przywiązywał do nich dużej wagi: skazany na samotność, wciąż wspominający przeszłość, zdążył przyzwyczaić się do swojego nędznego życia. Życia, które ostatnio nawet trochę się polepszyło: Dumbledore pomógł mu w znalezieniu zajęcia, tak, że teraz Lunatyk poprawiał swoje wykształcenie, poznając różne czarnomagiczne stworzenia, obronne zaklęcia i przydatne uroki. Zrozumiał, że mimo wszelkich tragedii, które go spotkały, musi żyć dalej, jakkolwiek ciężko by nie było i chociażby wszystko straciło już sens.
     Spojrzał na zegarek, jednym ruchem różdżki uporządkował rozrzucone po podłodze gazety starając się nie patrzeć na żadną z nich, wziął z wieszaka płaszcz i wyszedł w mroźny wieczór, nie oglądając się za siebie.
     Tej nocy w odludnej puszczy rozbrzmiał śpiew wilkołaka. Brzmiał tak przeraźliwie, jakby księżyc przygniótł mu serce. Mijał rok za rokiem, a każdy dzień z życia Remusa Lupina podobny był do poprzedniego...

~*~

     Chłód. Przeraźliwy, zupełnie nienaturalny chłód wypełniający każdy zakamarek wielkiego, ponurego budynku znajdującego się na małej, skalistej wysepce pośrodku Morza Północnego. Fale rozbijają się hałaśliwie o brzegi, a ciężkie, czarne jak smoła chmury wiszące na ciemnym niebie wraz z dziwaczną mgłą zawieszoną w powietrzu nie przywodzą na myśl niczego dobrego. Oto jest to straszne, straszne miejsce, przed którym drżą nawet najwięksi i najodważniejsi ludzie z magicznego świata.
     Azkaban. Więzienie czarodziejów.
     Gorszymi od całej tej ponurej scenerii byli strażnicy Azkabanu, dementorzy – przerażające, ślepe istoty sunące w powietrzu z charakterystycznym, świszczącym oddechem, wysysające z człowieka wszelkie pozytywne emocje, uczucia i wspomnienia, którymi się żywią. Dookoła roztaczają aurę smutku i przygnębienia. Ludzie z biegiem czasu tracą zmysły w murach Azkabanu, pozbawieni jakichkolwiek radości, zamknięci w swojej własnej głowie, pozbawieni świadomości, daleko od normalnego świata i daleko od prawdziwego życia.
     Syriusz Black siedział na ziemi w najdalszym kącie swojej celi, ukrywając twarz w dłoniach i kołysząc się nieświadomie w przód i w tył.
     Przebywał w Azkabanie zaledwie parę tygodni, a ten czas już odcisnął się wyraźnie na jego wyglądzie. Nie był już tym przystojnym, tryskającym energią mężczyzną o długich, zadbanych włosach i pogodnym uśmiechu na twarzy. Teraz przywodził na myśl żywego trupa: śmiertelnie blady, z potarganymi, brudnymi włosami i wyraźnymi cieniami pod oczami, z których ziała przerażająca pustka.
     Uwięziony w sobie, we własnej głowie, własnych myślach i wspomnieniach, stał się niewolnikiem i katem samego siebie. Skazany na towarzystwo tych przerażających stworów, dementorów, nie radził sobie z przeszłością i strasznymi obrazami, które każdego dnia stawały mu przed oczami, na kształt jakiegoś filmu z jego dawnego życia, zlepek najgorszych wspomnień i najbardziej przygnębiających sytuacji…
     Jego matka, Walburgia Black, oskarżająca go o plugawienie honoru swojej szlachetnej rodziny… Wspomnienie słów Dumbledore’a, mówiącego o śmierci jego ukochanej Lavender i rzekomej zdradzie Remusa Lupina… Przerażający śmiech Voldemorta podczas jednego ze starć Zakonu Feniksa przeciw Śmierciożercom… Postać nieprzytomnego Rogacza wyczerpanego torturami zwolenników Sił Ciemności… Śmiertelne, zielone błyski zaklęć przelatujące tuż obok postaci jego ukochanych przyjaciół…
     Ciała Jamesa Pottera i jego żony, Lily Potter, wyniesione przed dom w Dolinie Godryka… Przykryte czarnym płótnem… Bladzi, zimni… Martwi…
     Ta ostatnia wizja nawiedzała go najczęściej, a zwykle towarzyszyło jej jeszcze inne uczucie, coś zupełnie odmiennego od wszystkich tych przykrych wspomnień, obrazów i emocji, które wyciągali z jego serca na wierzch dementorzy.
     Niewinność… Jestem niewinny…
     To nie było szczęśliwe uczucie, więc strażnicy Azkabanu nie mogli go Łapy w żaden sposób pozbawić. On sam nie wiedział, że właśnie to utrzymuje go przy życiu, nie pozwalając popaść w obłęd i zapomnieć, kim naprawdę jest – świadomość, że jest niewinny, że jest tu niesłusznie, oraz, że prawdziwy morderca jest wciąż na wolności.
     Peter Pettigrew… Zdrajca i oszust… Odnaleźć… Zabić…
     Chęcią zemsty i gorzką prawdą dementorzy również nie mogli się żywić, a wszystkie te uczucia targające Syriuszem przybrały wkrótce postać obsesji, która okazała się być jego jedyną siłą, by pomóc mu przeżyć. Bywały momenty, w których odzyskiwał świadomość i zdolność samodzielnego myślenia, wiedział, gdzie jest i co się stało, rozpoznawał poszczególne miejsca i osoby. Co prawda, nie dochodziły do niego żadne informacje z normalnego świata czarodziejów, oddalonego od Azkabanu o nie wiadomo ile mil, ale widział innych więźniów, którzy wkroczyli w mury tego strasznego miejsca… Udało mu się rozpoznać kilku śmierciożerców, z którymi – wydawało się, że w innym życiu – spotkał się już niejednokrotnie… Słyszał w nocy ich przerażające krzyki, od których na całym ciele czuł dreszcze… Zauważył Bellatriks Lestrange, jej męża Rudolfusa, oraz jego brata Rabastana… Pewnego dnia w odwiedzinach do kogoś przyszedł dawny szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Bartemiusz Crouch, którego Łapa znał aż zbyt dobrze, w towarzystwie jakiejś słabej, chorej i zmęczonej kobiety… Wciąż wiedziony swoją obsesją, słusznością swoich przekonań i nieodkrytą prawdą, o której wiedział tylko on, Peter oraz nieżyjący już James i Lily, każdego dnia walczył o życie, wierząc, że musi dokończyć to, co zaczął.
     W momentach przebłysku własnej tożsamości, wtedy, kiedy wiedział kim jest i co to oznacza, zdołał zmusić swoje magiczne moce do wysiłku, przemieniając się w psa. W swojej drugiej postaci było mu dużo łatwiej znosić towarzystwo dementorów, którzy są ślepi, choć musieli poczuć, że jego myśli i uczucia stały się mniej ludzkie. Jednak nie działali już na niego z taką intensywnością jak wtedy, kiedy był człowiekiem.
     Nie zdawał sobie sprawy i nawet nie myślał o tym, jak udaje mu się przetrwać każdy kolejny dzień. Kompletnie stracił poczucie czasu: nie wiedział, ile już go upłynęło, od kiedy został tutaj zesłany przez wspomnianego wcześniej Croucha, bez procesu, za zbrodnię, której nie popełnił. Azkaban odebrał mu ważną część jego człowieczeństwa, bo chociaż udawało mu się przetrwać, wciąż to miejsce budziło w nim potworny strach.
     Mijały sekundy, minuty, godziny… Dni, tygodnie, miesiące i lata…
     Obsesyjne poczucie niewinności oraz pożerająca jego myśli nienawiść dojrzewały w jego osaczonym umyśle i pokaleczonym sercu przez dwanaście długich lat.
     Tak, minęło dwanaście lat, a nie było dnia, żeby Syriusz Black nie pomyślał o swoim zmarłym przyjacielu, Jamesie Potterze.

_________________________
Dla mojego małego brata Marcinka, który sumiennie rozśmiesza mnie swoimi pomysłami każdego dnia.

19 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza? :D
    Czekałam cały dzień, więc coś się od życia należy ^^
    A więc tak... wow. Część druga z Syriuszem absolutnie genialna, aż mi się łza w oku zakręciła, gdy pomyślałam o nim siedzącym w celi w Azkabanie. Już jestem pewna, że jego ucieczkę opiszesz niesamowicie. Nie mogę się doczekać.
    Fajnie wprowadziłaś informacje ogólne w ten fragment o Remusie. Podobało mi się to, taka "aktualizacja danych". Genralnie - oklaski. Jak zawsze ^^

    Cóż, pozostaje mi czekać na ten 19 lipca, a Tobie udanego wypoczynku życzę! :*
    (czarnoczarna)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, wypoczynek był udany, więc teraz można ruszyć pełna parą do przodu :D

      Usuń
  2. Jak zawsze jestem zachwycona! I jak zawsze zakręciła mi się łza w oku. To niesamowite jak wspaniale potrafisz opisać uczucia w kilku prostych słowach.
    Remus. Samotny, biedy wilkołak przekonany o tym, że jego najlepszy przyjaciel to zdrajca.
    Syriusz. Samotny, niesłusznie skazany ale świadomy tego, że jest niewinny. Człowiek, który pragnie zemsty na starym przyjacielu, który ich zdradził.
    Chociaż każdy z nich inaczej patrzy na śmierć Lily i Jamesa, to oboje łączy jedno - ból po ich stracie. chyba nawet nie chce się zastanawiać, co to za uczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję, wkładam w to opowiadanie ogrom pracy i samej siebie, więc podwójnie mnie to cieszy :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. I oto jestem, jak powiedziałam, przeczytałam wszystko, wzdłuż i wszerz, czasem z uśmiechem, czasem ze smutkiem. Zanim przejdę do komentowania każdego rozdziału po kolei chcę Ci powiedzieć, że Cię szczerze podziwiam. Podziwiam za upór, chęć kontynuacji, za siłę i pomysłowość (pomijając rozwścieczoną żelkę, akurat ten rozdział wyjątkowo mi nie przypadł do gustu). Podziwiam też za umiejętność wplatania, może nieświadomie, swoich własnych uczuć. I wiem, że zdajesz sobie doskonale sprawę z tego.
    Były wzloty i upadki. Był śmiech i płacz, było szczęście i żal. A wszystko ubrane w czasem piękne, a czasem proste słowa. Zapadło mi w pamięć, chyba już na stałe, to, co napisałaś w jednym z rozdziałów. Nie przytoczę teraz dokładnie tego, ale chodziło mniej więcej o to, że „słowa umniejszają nasze myśli”. Tak jest teraz w moim przypadku. Oczywiście, postaram się je oddać, najlepiej jak tylko potrafię, ale nie będzie to proste.
    Tak, to prawda, że nasze historie, nasze teksty zmieniają się razem z nami. Dorastają, tak jak i my dorastamy, czasem wolno bądź też bardzo szybko. Nie wiem, jak było to w Twoim przypadku, ja staram się jak najdłużej pozostać dzieckiem, chociaż życie sprawiło, że dorosłam już dawno temu.
    Z biegiem czasu zmienił się Twój styl, a także Twój sposób postrzegania świata. To naprawdę widać. Zmiana, oczywiście, na dużo lepsze, ale tego można było się spodziewać. Ale nie tylko o styl mi chodzi. Nie trudno zauważyć, że najbardziej skupiasz się na emocjach - nie mówię, że to źle, ale brakowało mi trochę opisów otoczenia, postaci (a szczególnie Syriusza). Szkoda, że nie dałaś czytelnikowi trochę dłużej nacieszyć się ich życiem, nasiąknąć szczęściem Jamesa i Lily. I skrzywdziłaś tak Remusa (bądź co bądź, zrobiłaś to, ach, jak mogłaś?!). Tak, zdecydowanie z całej Twojej opowieści to właśnie jego najbardziej mi żal.
    Co do tego rozdziału - wszystko w swoim czasie, skomentuję należycie poprzednie i przyjdzie czas na ten.

    Ścielę się,
    Psia Gwiazda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, szczerze dziękuję. Postaram się poprawić zauważone przez Ciebie błędy w rozdziałach, nawet te przecinki, przez które kiedyś zwariuję.
      Nie wiem co mogę więcej napisać. Raz jeszcze dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
    2. Obiecuję, że na dniach skomentuję resztę, teraz mam tyle na głowie, że nie wiem za co się zabrać. Kajam się, bo powiedziałam, że do Twojego powrotu skomentuję wszystko, ale nie pozostaje mi nic innego jak bezradnie rozłożyć ręce i z niewinnym uśmiechem powiedzieć: "przepraszam i obiecuję poprawę" ;)

      Ścielę się,
      Psia Gwiazda.

      Usuń
    3. A, zapomniałabym, jeśli byś chciała to w najbliższym czasie mogę Ci poznajdywać te przecinkowe problemy ;)

      Ścielę się znów,
      Psia Gwiazda.

      Usuń
  4. Masz dość czekania na ocenę w ponurych, ciemnych i smutnych korytarzach kolejnych ocenialni? W Gaolu czeka na Ciebie przytulny ciepły kąt, gdzie przy okazji możesz dowiedzieć się, co ludzie sądzą o Twoim blogu! Dodatkowo Gaol zapewni wysokie warunki sanitarne, najlepszej jakości ciasta pani Basi z komisariatowej kawiarenki i przyjemne lektury w postaci wywiadów z personelem. Grzechem byłoby nie skorzystać z mądrej, konstruktywnej krytyki, czyż nie?



    [www.gaol.blog.onet.pl]



    (Jeżeli w jakikolwiek sposób treść tego komentarza uraziła Cię, bądź nie tolerujesz reklam ocenialni, usuń go)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba twoja najlepsza passa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również przeczytałam całość. Twoje opowiadanie było absolutnie cudowne. Trochę mi było szkoda, że tak szybko skończyłaś pisać o szkole. Później cierpiałam razem z Remusem, który zawsze był moim ulubionym Huncwotem, a który został skazany na życie w samotności. Byłam pod wrażeniem, czytając o miłości Syriusza do Lavender, która nie ustała mimo jej śmierci. No i oczywiście Potterów, którzy nawet po śmierci zostali razem.
    Za długo by wyszło, jakbym wypowiedziała się o każdym rozdziale z osobna, więc powiem tylko, że czekam niecierpliwie na dalszy ciąg.
    A czytając pierwsze rozdziały miałam nieodparte wrażenie, że te X lat temu znałam Twojego bloga i czytałam ;) Wydawały się znajome.
    Pozdrawiam i czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, nawet nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, po prostu dziękuję. Gdybym raz jeszcze miała pisać, to trochę inaczej bym rozłożyła te rozdziały, ale teraz to już pozamiatane :D W każdym bądź razie ogromnie dziękuję, to niesamowicie buduje.
    Hm, sama nie wiem, Być Huncwotem ma już cztery lata, wcześniej istniał na Onecie, może tam się jakoś na nie natknęłaś?
    Również pozdrawiam, a nawet - wirtualnie bo wirtualnie - ale ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie ma za co dziękować, piszę jak jest ;) Dowcipy Huncwotów w Hogwarcie były przezabawne ;D I te wahania Lily, kocha Jamesa, czy nie kocha?
      Na pewno na Onecie. Blogowanie porzuciłam pod koniec 2009 roku, ale wcześniej na pewno do Ciebie zaglądałam, bo strasznie znajome to wszystko. Raczej nie komentowałam, ale czytałam.
      Podziwiam Twoje samozaparcie i chęci do pisania, wytrwałaś tak długo ;)
      Pozdrawiam, ściskam, kłaniam się! ;D

      Usuń
  8. [SPAM]
    Wszyscy znają sławnego Harry'ego Pottera, który z dwójką przyjaciół stawia czoło najpotężniejszemu czarodziejowi. Jednak w tym opowiadaniu nie będzie o nim. Czytając "Arkanę Czarnej Damy" poznasz najskrytsze tajemnice i sekrety niejakiej panny Bellatrix Lestrange. Zagłębisz się w jej zupełnie innym, skrywanym obliczu. Przekonasz się, że nawet i kobieta, która jest mistrzynią w zadawaniu zaklęć niewybaczalnych potrafi też współczuć, choć i również nienawidzić. Kim dla niej będzie Severus Snape? Czy Bellatrix będzie wciąż wiernym sługą Czarnego Pana? Co stanie się z Syriuszem Blackiem? Tego wszystkiego dowiesz się tylko, gdy zaczniesz czytać Arkanę Czarnej Damy...

    http://arkana-czarnej-damy.blogspot.com/

    PS: Z góry bardzo przepraszam za spam. Jeżeli go nie tolerujesz, po prostu zignoruj, bądź usuń.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam poinformować, że przeniosłam bloga. Pojawił się też nowy post. Jeśli masz czas i chęci - wpadnij.
    www.james-potter-story.blogspot.com

    Joy Hp

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny opis Azkabanu, Remusa, Syriusza... - cały rozdział był świetny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie płacze na serio ale ty to zmieniłaś, szkoda mi Lily james syriusza i Remusa ale za to petera bym potraktowała avada kedawrą

    OdpowiedzUsuń
  12. Przykro mi, ale nie potrafię żałować Remusa. Jest moją ulubioną, zaraz po Syriuszu, postacią (choć mógłby być trzeci, gdybyśmy wiedzieli więcej o Jamesie od Jo), ale nie potrafię go żałować po tym jak bezgranicznie uwierzył w winę przyjaciela, który tyle dla niego ryzykował. Ja bym nie umiała tak żyć. Gdyby chociaż miał cień wątpliwości, ale nie... James by się za niego wstydził. W końcu Lupin sam powiedział Harry'ego, że jego ojciec nigdy nie uwierzyłby, że któryś z jego przyjaciół mógłby zdradzić. Biedny Syriusz... Najokrutniejszy los ze wszystkich postaci serii, a jednocześnie jest najtwardszą postacią. A Glizdogona... Nie, Glizdogona bym nie zabiła. To by było dla niego jak akt łaski i zniżanie się do jego poziomu. Zaprowadziłabym go do Knota i kazała mu uniewinnić Syriusza. A potem wsadzić Glizdogona do najbardziej strzeżonej celi w Azkabanie. A po dwunastu latach pocałunek dementora. Żeby przeżył to, co musiał przeżyć przez niego Syriusz. Wiem, że Peter pewnie nie przeżyłby tylu lat w Azkabanie, ale w końcu dementorzy wysysają duszę, nie zabijają, więc... Albo druga opcja kary. "Zaprzyjaźnić się" z nim, udawać jego przyjaciela, a potem go zdradzić tak, żeby umarł samotny i opuszczony. Zdrajca zabity przez zdradę "przyjaciela". I może przyprowadzić do umierającego Petera Syriusza, żeby musiał w ostatnich chwilach patrzeć na tego, komu zniszczył życie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutek :( to co spotkało Syriusza było takie niesprawiedliwe :(

    OdpowiedzUsuń