25 maja 2012

9. Utrapienie Snape'a


(16 marca 2008)

    Wielkie krople jesiennego deszczu bębniły w szyby wieży Gryffindoru. Drzewa uginały się pod wpływem wiatru i tylko Wierzba Bijąca stała pewnie, nie poruszywszy nawet jedną gałązką. W dormitorium chłopców z piątego roku panował zwykły, poranny hałas.
 - Który z was gwizdnął mi skarpetkę w znicze? - wrzeszczał Rogacz, przeszukując swój kufer po raz dziesiąty w celu znalezienia zguby.
 - Myślisz, że któryś z nas by jej dotknął? - odparł Syriusz, rzucając w Jamesa jego podręcznikiem do eliksirów. - Jak jeszcze raz znajdę ten podręcznik w moich bokserkach to opowiem wszystkim jaki jest stan twoich skarpetek.
 - Mówiłem już, że to przypadkiem!
 - Jasne, przypadkiem zaczarowany podręcznik trafia do mojego kufra! Nie wiem czy wiesz, ale zjadł mi już tę koszulkę z Fatalnymi Jędzami.
 - To to zaklęcie serio podziałało? - zapytał uradowany James, przerywając poszukiwania.
 - A więc przyznajesz się, że to ty? - warknął Łapa, a Rogacz tylko wyszczerzył zęby.
 - Kiedy go zaczarowałem to prawie odgryzł mi palce - powiedział radośnie. - Ale najgorsze jest to, że jeszcze nie znalazłem na to przeciwzaklęcia, dlatego trzymam go tutaj.
 - W moich bokserkach! Świetne miejsce na przechowywanie książki!
 - A James, czy to nie było tak - zastanawiał się głośno Peter - że ty chciałeś, żeby twoja książka do eliksirów odgryzła Syriuszowi...
 - NIE Glizdogonie, NIE! - odpowiedział szybko Rogacz, rzucając mu mordercze spojrzenie i mierzwiąc włosy wolną ręką.
 - A więc to tak Rogasiu! - powiedział Syriusz, wyciągając różdżkę. - Za to proszę, masz swoją skarpetkę!
    Łapa wyciągnął spod łóżka skarpetkę Jamesa, skierował na nią różdżkę i mruknął "Fenokus!". Wszystkie cztery pary oczu utkwione były teraz tylko w skarpetce, z której buchnął czarny dym, po czym Huncwoci poczuli okropny smród. Krztusząc się i kaszląc ze śmiechu, opuścili swoje dormitorium i udali się do pokoju wspólnego. Niektórzy uczniowie poczuli już ten nieprzyjemny zapach i teraz spoglądali z uśmiechami na czwórkę Huncwotów.
 - Uwaga Gryfoni! Ewakuacja! - wrzeszczał James.
 - Tak, wszyscy niech wyjdą z pokoju wspólnego! Zaatakowała nas skarpetka Jamesa! - dopowiadał Syriusz przeganiając przestraszonych pierwszoroczniaków.
 - Co tu się dzieje?! - dobiegł ich głos jednego z prefektów.
 - Nie słyszysz? Ewakuacja! I to szybko!
 - Nie możecie nic takiego zrobić! Nie jesteście prefektami!
 - W takiej sytuacji chyba nigdy bym nie chciał nim być... - mruknął Peter.
 - Na jakiej podstawie organizujecie całe to zamieszanie? Co tu tak śmierdzi?
 - Właśnie na tej podstawie. Ale jak chcesz, możesz zostać. Inni będą mieć dowód, jak zobaczą kretyna, który nam nie uwierzył!
    Cały Gryffindor zebrał się na korytarzu przed portretem Grubej Damy, a Huncwoci stali się bohaterami poranka. Twarze wielu uczniów wyrażały niezmierne zadowolenie, inni patrzyli spode łba na prefektów, którzy próbowali pozbyć się okropnego zapachu.
    Kiedy pół godziny później Huncwoci zasiedli przy stole w Wielkiej Sali, zostali powitani oklaskami i okrzykami kolegów. Syriusz dzięki temu zapewnił sobie dwie kolejne randki.
 - I co, jesteście z siebie zadowoleni? - dobiegł ich zimny głos Alissy.
 - O czym mówisz? - zapytał Łapa.
 - O porannym chaosie w wieży. Pewnie chcieliście, żeby zrobiło się trochę luźniej, tak jak na początku roku. Wtedy przynajmniej nie używaliście żadnych zaklęć.
 - Tyle, że tego nie było w planach - mówił James. - To naprawdę nie nasza wina, że Syriusz nie opanował dostatecznie zaklęć, co spowodowało...
 - Trzeba było nie wkładać mi gryzącego podręcznika do bokserek!
 - Trzeba było nie kraść mojej skarpetki!
 - Trzeba było...
 - Ekchem... - usłyszeli za plecami głos McGonagall.
 - Pani profesor, właśnie mówiliśmy dziewczynom, że to...
 - Nieczyste sumienie, prawda panie Potter? Na razie nie wiem... Ale zapewniam, że się dowiem, co wydarzyło się dzisiaj. Przychodzę w sprawie waszych szlabanów. Pan Pettigrew i pan Lupin... Proszę się stawić o ósmej u profesora Slughorna. Pan Black... także o ósmej, do mojego gabinetu. Panna Evans i pan Potter o ósmej do biura pana Filcha. Skoro wszystko jasne, to życzę miłego dnia.
 - Miłego dnia... Miłego dnia, jak szlaban wieczorem... śmieszne...
 - Lilka, wychodzi na to, że mamy razem szlaban! - powiedział szczęśliwy James, szczerząc zęby i mierzwiąc swoje włosy. - To chyba fajnie, co nie?
 - No nie wiem... Zależy... - jęknęła Lily.
 - Wiesz Evans, jak nie chcesz, to ja chętnie pójdę za ciebie na szlaban z Jamesem - powiedziała Vanilia Setil, Gryfonka z czwartego roku.
 - Przepraszam, ale to MÓJ szlaban - syknęła Ruda i zajęła się swoim tostem. W myślach dodała jeszcze "i MÓJ James!".

~*~

    Po niezwykle męczącej lekcji transmutacji, na której cała czwórka przyjaciół dostała dodatkowe wyprawowania do napisania, Huncwoci szli w kiepskich humorach do pokoju wspólnego. Byli już na siódmym piętrze, kiedy w korytarzu pojawił się... Severus Snape.
 - Wspaniale. Smarkerus idzie. Będzie na kim się wyżyć - mruknął Łapa.
 - Ja... Ja nie wiem, czy my...
 - Luniaczku, nikt cię o nic nie prosi - warknął Syriusz.
    Snape zmierzał w ich kierunku z wysoko podniesioną głową. Jego ręka nienaturalnie spoczywała blisko pazuchy, za którą z pewnością trzymał różdżkę. Kiedy był już wystarczająco blisko nich, wycelował różdżką w Jamesa.
 - Expelliarmus! - krzyknął Snape, jednak Rogacz był na to przygotowany.
 - Protego! - Zaklęcie Tarczy Jamesa było tak silne, że Ślizgon stracił równowagę i upadł na zimną posadzkę. Różdżka jednak dalej była wycelowana w Huncwotów.
 - Drętwota! – powiedział Syriusz, a Snape zwalił się jak długi na podłogę.
 - Myślę o naszym planie „B”, którego ostatnio nie wykorzystaliśmy – powiedział uradowany Syriusz, wskazując na leżącego Ślizgona.
 - No to bierzmy się do roboty! – odparł z uśmiechem James.
 - Wiecie, ja naprawdę nie wiem czy powinniśmy...
 - Naprawdę nikt cię do niczego nie zmusza, Luniaczku! - syknął Łapa.
    Zaciągnęli bezwładne ciało Snape’a do jednej z nieużywanych klas na siódmym piętrze. James przywołał z pokoju wspólnego Gryfonów parę sukienek i damskich ubrań, spinek, kokardek i tym podobnych rzeczy. Razem z Syriuszem zaczęli kręcić się wokół Snape’a, ubierając go w ciuchy dla dziewczyn. Peter z Remusem przyglądali się temu w ciszy, choć na twarzy Glizdogona malowało się zadowolenie.
  - Syriuszu, ja nie dotknę jego włosów – powiedział stanowczo James. W ręce trzymał wściekle różową, wielką kokardę, którą właśnie zamierzał założyć na głowę Severusa.
  - Rogacz! Ty kretynie! Jesteś czarodziejem, czy nie jesteś?!
  - Aaa! No fakt! – powiedział James po czym klepnął się ręką w czoło.
    Chwilę później stał przed nimi Snape, w ubraniach, które całkowicie do niego nie pasowały. Miał na sobie długą, zieloną sukienkę, włożoną byle jak na szkolną szatę, niebieskie rajtuzy, okropną, żółtą torebkę i różową kokardę na głowie.
 - Zrobiliśmy go na bóstwo! – krzyknął uradowany Syriusz. – Wiecie, już się wcale nie martwię, że muszę napisać dodatkowe wypracowanie z transmutacji. Ani trochę!
 - Smarerusko... Chcesz ze mną chodzić? - zażartował Rogacz, na co Syriusz parsknął śmiechem.
    We dwójkę wyprowadzili Ślizgona na korytarz. Łapa jednym ruchem różdżki cofnął zaklęcie paraliżujące i Snape odzyskał zdolność ruchów. Wpatrywał się w swój nowy strój z niedowierzaniem, po czym rzucił wściekłe spojrzenie Huncwotom.
  - Jeszcze zobaczymy! Jeszcze zobaczymy, Potter! Ciekawe czy będziesz taki odważny, jeśli będziesz sam, bez swoich plugawych przyja...
    W tym samym momencie, korytarz napełnił się uczniami wracającymi z Wielkiej Sali. Severus Snape wywołał powszechne zainteresowanie i śmiechy wśród przechodniów. Ze złością w oczach zaczął się przepychać przez tłum, zrzucając z siebie kolejne warstwy ubioru. Ku wielkiej uciesze Jamesa, wśród uczniów nie było Lily Evans.
  - Ładniej mu jako dziewczyna – zauważył Rogacz, nie wierząc we własne szczęście, na co Peter, Syriusz i cały tłum zebranych wybuchnął śmiechem. Remus patrzył się bezmyślnie w swoje stopy.

~*~

    Parę godzin później Huncwoci siedzieli w pokoju wspólnym, kończąc wypracowanie z Zaklęć dla Flitwicka.
 - Za pięć ósma... Lepiej chodźmy, na nasz szlaban - przypomniał Peter.
 - Co...? Oh, racja. No to... Zobaczymy się w dormitorium!
    Peter z Remusem poszli w inną stronę niż Syriusz z Jamesem, po chwili i oni musieli się rozstać: Łapa został przed gabinetem McGonagall, a Rogacz skierował się do biura Filcha. Czekała tam już na niego zdenerwowana Lily.
 - Cześć Lilka!
 - Oh... To ty... Cześć...
 - A co ty taka... Nie no, chyba mi nie powiesz, że się stresujesz.
 - Eee... No, a co on nam każe robić?
    Okazało się, że Filch kazał im segregować kartoteki. Była to mozolna i wbrew pozorom ciężka praca, szczególnie dlatego, że nie pozwolił im używać czarów. Siedzieli przy biurku, wkładając odpowiednie kartki do odpowiednich szuflad, podczas gdy Filch przypatrywał się im z niezadowoleniem.
 - Bardzo, bardzo żałuję, że nie stosuje się już tych dawnych kar... - jęknął woźny, a na ciele Lily pojawiła się gęsia skórka. - O tak... Wieszano się takich za ręce do sufitu... Albo przykuwało się ich do podłogi... Ahh...Wiele bym dał, żeby znowu usłyszeć te jęki... O tak... - Ruda patrzyła z przerażeniem na Jamesa, który uśmiechał się szczerze. - Ale niee... Dumbledore uważa, że nie powinno tak być... Ale wtedy, żadnemu uczniowi nie przyszłoby nawet do głowy, włóczyć się po nocy, zaczarowywać zbroje, albo błocić w korytarzu...
    Nagle z góry dobiegł ich straszliwy huk. Filch poderwał się i wrzasnął na całe gardło "IRYTEK!!!" po czym wybiegł z gabinetu, pozostawiając Lily i Jamesa sam na sam.
 - Twój pierwszy szlaban? - zapytał James.
 - I to u Filcha...
 - Mogło być gorzej - powiedział, szczerząc zęby.
 - Dużo tutaj o was... - rzekła Lily, kryjąc rumieniec na twarzy.
 - O tak, mamy już własną szufladę, zobacz - wskazał na największe ze wszystkich pudełko, które stało zapełnione na brudnym stole.
 - Będzie wam musiał założyć drugie... - mruknęła Lily, wyciągając jedną z kartek i czytając na głos. - "James Potter i Syriusz Black, zaczarowali zbroję na czwartym piętrze, w efekcie czego obrzucały one uczniów wyzwiskami i wulgaryzmami, podwójny szlaban." Jesteście naprawdę dobrzy w zaklęciach.
 - Nie tak, jak ty w eliksirach. - Lily znowu zarumieniła się lekko, po czym zaczęła czytać dalej.
 - "James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin i Peter Pettigrew, odpowiedzialni za rzucenie uroku na Davida Pollinsa, osoba ta wylądowała w Świętym Mungu z dynią, zamiast głowy... Dwutygodniowy szlaban...".
 - Mogę cię o coś zapytać, Lily?
 - A tak, oczywiście.
 - Co ty robiłaś na korytarzu tak późno?
    Teraz Ruda naprawdę spłonęła rumieńcem.
 - Będziesz się śmiać, jak ci powiem.
 - Obiecuję, że nie będę.
 - No bo... Opowiadałeś mi o tej kuchni... Ze Skrzatami Domowymi... I w ogóle... No i ja chciałam to zobaczyć. I szukałam tej kuchni po całym zamku! Ale jej nigdzie nie ma! Nigdzie, James, nigdzie! - skończyła mówić, a Rogacz z trudem powstrzymał śmiech.
 - Jest ukryta. Normalnie uczniowie nie powinni tam chodzić.
 - Gdzie ona jest?
 - Och, po lewej stronie od Sali Wejściowej jest korytarz. A na jego końcu jest obraz takiej misy z owocami. Wystarczy połaskotać gruszkę, a ona marszczy się i zamienia w klamkę. To cały sposób!
 - Skąd o tym wiedzieliście?
 - Huncwockie sposoby - powiedział James i uśmiechnął się szeroko. - Jak chcesz, to możemy tam kiedyś pójść.
 - Noo... Dobrze, ale nie dzisiaj. Nie chcę kolejnego szlabanu.
 - Nikt nas nie zauważy!
 - Innym razem. Ale pójdziemy na pewno. Obiecuję.
    W kieszeni Jamesa nagle coś zawirowało. Włożył tam rękę i zobaczył lusterko. Znów wyszczerzył zęby, gdy zobaczył w odbiciu lustra twarz Syriusza.
 - Siemasz, Łapciu!
 - Jak ci idzie Rogacz? Ja już kończę... Kazała mi czyścić puchary w Izbie Pamięci, dobrze że zapomniała, że robiłem to pod koniec ubiegłego roku. Jest dużo mniej roboty. A wy jak tam?
 - Segregujemy kartoteki. Pamiętasz Pollinsa?
 - Tego wieśniaka, któremu zamieniliśmy głowę w dynię?
 - Tak! Już mu na nas miejsca zabrakło!
 - To nie ma go z wami?
 - Irytek coś narozrabiał... Będę musiał mu osobiście podziękować. Zostałem sam na sam z Lily Evans! Kapujesz?
 - Ooo... Tylko się nie zagalopujcie. Dobra, ja spadam bo McGonagall wraca. Do zobaczenia w pokoju wspólnym!
 - Cześć Łapo! - James schował lusterko do kieszeni i spojrzał na Lily, która przyglądała się mu z zaciekawieniem.
 - Co to? - zapytała.
 - To? Jeden ze sposobów porozumiewania się, kiedy mamy oddzielne szlabany. Bardzo pożyteczne, bardzo...
 - Słuchaj James... Filch... Dlaczego on nie ma różdżki?
 - Nie wiedziałaś? On jest charłakiem.
 - Co...? Charłakiem, Filch?
 - Tak... Dowiedzieliśmy się o tym z Syriuszem na drugim roku.
 - Długo go nie ma. Ciekawe gdzie jest...
 - Właśnie idzie - powiedział szczęśliwy Rogacz, kiedy w gabinecie pojawił się zarys postaci Argusa Filcha, klnącego pod nosem.
 - Koniec szlabanu! Zmykać! Chociaż… nie na długo, prawda, panie Potter? – rzekł woźny z kpiącym uśmiechem na twarzy. – Coś mi się wydaje, że zobaczymy się już jutro…
  - A dlaczego to?
  - Coś się zdaje, że ktoś na was doniósł… O dzisiejszym incydencie z Severusem Sneape'em.
  - Do widzenia panu! –zawołał szybko James i zamknął drzwi.
    Szli do wieży Gryffindoru w milczeniu, korzystając ze skrótów Huncwotów. Niewiele ze sobą rozmawiali. Kiedy weszli pod portretem Grubej Damy do opustoszałego już pokoju wspólnego, Lily odważyła się zapytać:
  - O jakim incydencie on mówił?
  - Co…? Aaa… Dzisiaj…Troszkę daliśmy się ponieść emocjom.
  - Znowu?! Znowu Snape?! Co on wam zrobił?!
  - Tylko mi nie mów, że ci go żal.
  - Jesteście okropni! Wszyscy! Wyżywacie się na nim…
    Ruda ruszyła w stronę drzwi swoich do swojego dormitorium. Nie mogła znaleźć właściwych słów, do tego co zrobili Huncwoci. Rzuciła ostatnie pogardliwe spojrzenie Jamesowi i wycedziła przez zęby:
  - Dziękuję za wspaniały szlaban, Potter.
    Rogacz stał przez chwilę w milczeniu, po czym ruszył do swojej sypialni. „A jeszcze parę minut temu byłem dla niej Jamesem…” pomyślał. Nie przebierając się w piżamę, rzucił się do łóżka. Natychmiast zasnął.

_________________________
Rozdział dedykuję Ani M.,
która obudziła we mnie magię. 

7 komentarzy:

  1. „[…]wrzeszczał Rogacz przeszukując swój kufer[…]” – przecinek przed przeszukując;
    „[…]odparł Syriusz rzucając w Jamesa[…]” – przecinek przed rzucając;
    „[…]odpowiedział szybko Rogacz rzucając[…]” – przecinek przed rzucając;
    „[…]dopowiadał Syriusz przeganiając[…]” – przecinek przed przeganiając;
    „[…]Snape’a ubierając go[…]” – przecinek przed ubierając;
    „[…]zauważył Rogacz nie wierząc[…]” – przecinek przed nie;
    „Parę godzin później, Huncwoci[…]” – bez przecinka;
    „Siedzieli przy biurku wkładając[…]” – przecinek przed wkładając;
    „[…]powiedział szerząc zęby.” – przecinek przed szczerząc;
    „[…]i uśmiechną się szeroko.” – zgubione ł;
    „[…]Sneapem.” – Snape’em, chociaż może Snapem (kwestia sporna);
    W sumie nic ciekawego w tym rozdziale się nie działo. Szlaban, przemiana Severusa (nie spodobał mi się ten pomysł). Rozśmieszyło mnie tylko gadanie Filcha ;)


    Ścielę się,
    Psia Gwiazda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gówno już mnie to obchodzi co o tym myślisz a te przecinki to se w dupe wsadź

      Usuń
    2. Zgadzam się z anonimem powyrzej. Przecież nie każdy jest mistrzem interpunkcji a i tak rozumiemy o co chodzi. (Nie)pozdrawiam
      Lily

      Usuń
    3. psia gwiazda poprawia z dobrych chęci, to chyba dobrze, że mówi o błędach i wygłasza swoją opinię, LILY
      anonim wyżej LILY - robisz sobie straszną wiochę i pokazujesz kompletny brak kultury więc proszę cię - nie komentuj więcej

      Usuń
    4. Poprawianie nie jest złe. Psia Gwiazda jest kulturalna i nikogo nie wyzywa, nie używa też wulgaryzmów. Jeśli autorka bloga nie zgłasza sprzeciwów uważam, że innym czytelnikom już nic do tego. Ważne tylko, by osoba, która wskazywała ewentualne błędy sama ich nie popełniała. Pozdrawiam

      Usuń
    5. Ci, którym przeszkadzają poprawki Psiej Gwiazdy, niech po prostu nie zwracają uwagi na jej komentarze. MOIM zdaniem to bardzo dobrze, że poprawia to opowiadanie.
      Pozdrawiam wszystkich ( W szczególności Psią Gwiazdę, która jest niebywale spostrzegawcza, skoro w toku czytania tak niezwykle zajmującego opowiadania potrafi dostrzec takie drobne, aczkolwiek ważne błędy. )

      Usuń
  2. Ta, która walczy o marzenia14 marca 2014 20:19

    Ten pomysł z przemianą Snape' a był bardzo fajny :)
    A ten szlaban... Też super :D

    OdpowiedzUsuń