12 stycznia 2013

95. Prawda cię wyzwoli, cz. II


"Kłam­stwo nie sta­je się prawdą tyl­ko dla­tego,
że wie­rzy w nie więcej osób".

Oscar Wilde

~*~

      Przez chwilę nikt się nie odezwał, a wypowiedziane przez Syriusza słowa zawisły w powietrzu, jakby prawidłowe ich zrozumienie wymagało większej ilości czasu.
  - Obaj jesteście nienormalni – powiedział w końcu Ron. – To tylko mój szczur.
  - Peter Pettigrew nie żyje – dodał Harry, twardym i pewnym siebie głosem. Dłonie zacisnął w pięści. – On go zabił. – Wskazał na Łapę. – Dwanaście lat temu, kiedy Voldemort stracił siły. Wszystko już wiem, podsłuchałem rozmowę Knota z McGonagall…
  - Chciałem go zabić – wpadł mu w słowo Syriusz, mimowolnie czując, jak całe jego ciała wypełnia gniew, nienawiść i chęć zemsty. – Ale wtedy, na tej mugolskiej uliczce… mały Peter wzbudził moją litość… Dziś jednak będzie inaczej!
      Ruszył do przodu, wbijając spojrzenie w postać szarpiącego się w uścisku Rona zwierzątka. W ostatniej chwili powstrzymał go Lupin, który zdawał sobie sprawę, że najpierw trzeba wszystko wyjaśnić Gryfonom. Sam nie rozumiał niektórych rzeczy, chociaż nagle doszło do niego, dlaczego przeszłość nie dawała mu spokoju przez cały ten rok – w końcu Peter Pettigrew żył, choć żyć nie powinien, a to znaczy, że historia, którą on dawno już zamknął w najodleglejszych zakamarkach serca, nigdy nie została rozwiązana…
  - Syriuszu, uspokój się! – krzyknął Lunatyk. – Oni mają prawo wiedzieć o wszystkim! To było ulubione zwierzątko Rona! No i Harry… jesteś im winien wyjaśnienia!
      Łapa przestał się szarpać z przyjacielem. Jego umysł – karmiony żądzą zemsty i nienawiścią przez ostatnich dwanaście lat – domagał się zbrodni teraz, natychmiast. Ale Remus miał przecież rację. Nie tylko on był pionkiem w tej grze.
      Czekał na to dwanaście lat. Kilka chwil nie zrobi przecież różnicy…
  - Dobrze – zgodził się. – Mów, co chcesz. Ale szybko, Remusie… Chciałbym wreszcie popełnić mord, za który zostałem zesłany do Azkabanu.
      Harry, Ron i Hermiona wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
  - Jesteście czubkami – stwierdził Weasley. – Jakiś Peter… To tylko Parszywek…
  - Byli świadkowie, którzy widzieli, jak Pettigrew umarł – powiedziała drżącym głosem Hermiona. Patrzyła prosto w oczy Lunatyka. – Cała ulica…
      Remus westchnął. Dla niego też nie było to łatwe. Najprościej by było, gdyby to wszystko wyjaśnił im Syriusz, ale wiedział, że Łapa nie jest w stanie tego zrobić. Jego przyjaciel, niegdyś przystojny i dumny, dziś przypominał raczej cień człowieka.
  - Sam przez wszystkie te lata byłem pewny, że Syriusz jest mordercą i zabił Petera – rzekł spokojnie Lupin. – Ale dziś wieczorem spojrzałem na tę mapę… a ona nigdy się nie myli. Peter Pettigrew, zwany również Glizdogonem, żyje. Ron trzyma go w rękach, Harry.
      Znów ta okropna cisza. To ona była najgorsza dla Łapy. On, arystokrata z dumnego i szanowanego rodu Blacków, zawsze przecież był w centrum wydarzeń! Wszelki chaos, rozgardiasz i wrzask były dla niego chlebem powszednim. A przez ostatnich dwanaście lat jedynym towarzyszem dla niego były wyrzuty sumienia, obijające się po jego torturowanej przez dementorów czaszce. Śmierć… tak bardzo jej pragnął, wiedząc jednocześnie, że dopóki nie doprowadzi do końca spraw tu, na ziemi, nie może przekroczyć granicy.
      Hermiona pokręciła głową na boki, myśląc zachłannie.
  - To nie może być on – powiedziała stanowczo. – Przerabialiśmy animagów na transmutacji. Ja poszłam nawet do biblioteki sprawdzić, czy McGonagall jest na tej liście i… nie było tam na pewno żadnego Petera. W tym stuleciu było tylko siedmiu animagów…
      Remus wybuchnął donośnym śmiechem, ale Łapa mu nie zawtórował.
  - Oczywiście masz rację, Hermiono! – powiedział. – Tyle, że ministerstwo nigdy się nie dowiedziało, że po Hogwarcie włóczyło się trzech niezarejestrowanych animagów!
      Harry zmarszczył brwi i w tym samym momencie drzwi do Wrzeszczącej Chaty skrzypnęły cicho. Wszyscy obecni w pomieszczeniu wbili w nie spojrzenie, ale nic nie świadczyło o tym, że powinni się niepokoić. Lupin ostrożnie wyjrzał na korytarz, ale ten był pusty. Uznał, że to zwykły przeciąg. Zresztą – szkoda było tracić czas…
  - Tutaj straszy – szepnął Ron, a oczy rozszerzyły mu się ze strachu.
  - Bzdury. – Lupin machnął niedbale ręką. – To wszystko moja robota… Wrzeszczącej Chaty nigdy nie zamieszkiwały duchy. – Odgarnął z czoła mokre włosy i wziął głęboki oddech. – Zaczęło się od tego, że kiedy byłem małym chłopcem, ugryzł mnie wilkołak. Moi rodzice próbowali wszystkiego, ale w tamtych czasach nie było na to lekarstwa. Eliksir tojadowy, który przyrządza mi profesor Snape, to bardzo świeży wynalazek. Dzięki niemu jestem niegroźny… mogę zwinąć się w kłębek w swoim gabinecie i czekać, aż pełnia księżyca minie. Ale kiedy byłem w Hogwarcie, raz w miesiącu stawałem się groźnym potworem. Nie powinienem w ogóle się uczyć, stanowiłem przecież wielkie zagrożenie dla innych. Ale dyrektorem został Dumbledore i powiedział, że jeśli zachowamy specjalne środki ostrożności, nikt nawet nie dowie się o mojej wilczej przypadłości…
      Westchnął i spojrzał w stronę Harry’ego.
  - Powiedziałem ci kilka miesięcy temu, że Wierzba Bijąca została zasadzona w tym roku, w którym przybyłem do Hogwartu. Nie dodałem jednak, że znalazła się tutaj z mojego powodu. Ten dom i tunel, który tu prowadzi, zostały wybudowane dla mnie. Każdej pełni księżyca przenoszono mnie tu, bym mógł przejść transformację. A drzewo przy wejściu miało wybić z głowy innym zbliżania się do tego miejsca. Wiecie, jak kończy się spotkanie z Wierzbą.
      Kiedy tylko Lupin zawieszał głos, pomieszczenie rozdzierały piski Parszywka. Łapa czekał spokojnie w kącie pokoju, ale Remus nie był pewien, ile przyjaciel da mu jeszcze czasu. Szukał odpowiednich słów, które przecież nie istniały.
  - Moje przemiany w tamtym okresie były… straszne i bardzo bolesne. Oddzielano mnie od innych ludzi, więc kąsałem samego siebie. Mieszkańcy Hogsmeade słyszeli wycia i hałasy, rzucanie meblami i wyrywanie desek, więc narodziła się plotka, że dom jest nawiedzony. Dumbledore podtrzymywał te pogłoski. I nawet teraz, po tylu latach, mało kto jest na tyle odważny, by się tutaj zbliżyć. Ale pomijając te straszne chwile, po raz pierwszy w życiu byłem naprawdę szczęśliwy. Miałem wspaniałych przyjaciół… Syriusza Blacka, Petera Pettigrew… i twojego ojca, Harry, Jamesa Pottera. Oni oczywiście zauważyli, że znikam gdzieś każdego miesiąca. Wymyślałem różne historie. Panicznie się bałem, że kiedy dowiedzą się prawdy, odwrócą się ode mnie i znów zostanę sam. Ale oni, rzecz jasna, sami odkryli mój sekret… tak jak ty, Hermiono. I co więcej: wcale mnie nie zostawili. Zrobili coś, co sprawiło, że moje transformacje nie tylko przestały być prawdziwą męką, ale stały się najwspanialszymi okresami w życiu. Zostali animagami.
  - Mój tata też? – wtrącił Harry.
  - Oczywiście – odparł Lupin. – Opanowanie tej sztuki zajęło im prawie trzy lata. Twój ojciec i Syriusz byli najzdolniejszymi uczniami w szkole, pomogli Peterowi. Właśnie wtedy, a było to już w piątej klasie, opanowali tę sztukę do perfekcji. Mogli się zmieniać w zwierzę, kiedy tylko przyszła im na to ochota.
  - Ale jak mogło to pomóc tobie? – zapytała Hermiona.
  - Nie mogli dotrzymywać mi towarzystwa jako ludzie, więc byli ze mną pod postacią zwierząt – wyjaśnił Remus. – Wilkołak jest groźny tylko dla ludzi. Raz w miesiącu wymykali się ze szkoły, ukryci pod peleryną-niewidką Jamesa. Peter, jako najmniejszy, przemykał między gałęziami wierzby i unieruchamiał ją. Razem włóczyliśmy się po wiosce i Zakazanym Lesie podczas moich przemian. Pod ich wpływem stałem się mniej groźny. Wciąż miałem ciało wilka, ale można powiedzieć, że zachowałem więcej świadomości.
      Wziął głęboki oddech, spoglądając niespokojnie na Syriusza.
  - To dało nam szerokie możliwości. Poznawanie Hogwartu i terenów dookoła pozwoliło nam opracować Mapę Huncwotów. James był Rogaczem, Syriusz to Łapa, a Peter – Glizdogon. Nie licząc Petera, zamieniali się w wielkie zwierzęta, więc mogli nade mną zapanować…
  - Ale to wciąż było niebezpieczne! – syknęła Hermiona. – A gdybyś… a gdybyś…
  - Wiem, co masz na myśli – powiedział od razu Lunatyk. – Gdybym wymknął się spod ich kontroli. Ta myśl nawiedza mnie do dziś… Były przecież groźne chwile, wiele takich chwil. Później się z tego śmialiśmy. Byliśmy młodzi, lekceważyliśmy zasady i nagminnie łamaliśmy szkolny regulamin. Czułem ogromne wyrzuty sumienia, że zawiodłem Dumbledore’a. Umożliwił mi przecież naukę w szkole, a ja co miesiąc wyczekiwałem pełni księżyca, by obejść jego zabezpieczenia. – Jego twarz wykrzywił grymas, jakby czuł wstręt do samego siebie. – Cały rok walczyłem ze sobą, czy powiedzieć Dumbledore’owi o tym, że Syriusz jest animagiem. Ale byłem zbyt wielkim tchórzem, bo wtedy musiałyby wyjść na jaw wszystkie te historie z przeszłości, a ja nie byłbym w stanie spojrzeć mu w twarz.
  - Dumbledore o tym wiedział – odezwał się niespodziewanie spod ściany Łapa. Remus zmarszczył brwi. – Jeszcze w Mglistym Aniele poznał prawdę.
      Lupin wznów westchnął i wbił wzrok w podłogę.
  - Mimo wszystko lepiej by było, gdybym to ja mu o tym powiedział – wyznał. – Ale ja ciągle wmawiałem sobie, że Syriusz dostał się do zamku dzięki znajomości czarnej magii, której nauczył go Voldemort. Można wiec powiedzieć, że profesor Snape nie mylił się co do mnie.
      Łapa podniósł szybko głowę.
  - Snape? A co on ma z tym wspólnego?
  - On też naucza tu, w Hogwarcie – wytłumaczył Remus, po czym znów zwrócił się do Gryfonów. – Profesor Snape bardzo się sprzeciwiał mianowaniu mnie nauczycielem obrony przed czarną magią. Wciąż powtarzał Dumbledore’owi, że nie zasługuję na zaufanie. Miał swoje powody… bo widzicie, jeszcze w szkole Syriusz zażartował sobie z niego okrutnie. I mogło się to skończyć naprawdę tragicznie… głupi dowcip…
  - Zasłużył sobie na to – prychnął Łapa. – Węszył i podsłuchiwał, chciał wiedzieć, gdzie się wymykamy. Pewnie miał nadzieję, że nas wyleją.
  - Severusa bardzo interesowało, gdzie znikam co miesiąc – mówił dalej Lunatyk. – Byliśmy w tej samej klasie i… cóż, nie darzyliśmy się sympatią. On zwłaszcza nie znosił Jamesa. Chyba był zazdrosny o jego popularność i wyczyny na boisku quidditcha… nie wiem… W każdym razie kiedyś podsłuchał, jak rozmawialiśmy o pełni księżyca. Syriusz pobiegł za nim i… uznał, że to będzie bardzo zabawne… więc powiedział mu, jak dostać się do tunelu pod Wierzbą Bijącą. Niestety wieczorem Severus postanowił sprawdzić, jak cenna jest rada Łapy i tam poszedł. Był już w wejściu do tunelu, kiedy w ostatniej chwili wyciągnął go stamtąd twój ojciec, Harry, narażając własne życie. Zdążył jednak zobaczyć mnie na końcu tunelu. Pomyślcie co mogłoby się stać, gdyby poszedł dalej. – Westchnął. – Dumbledore oczywiście zabronił mu o tym mówić, ale to nie zmienia faktu, że od tej pory wiedział, czym jestem.
  - Więc to dlatego Snape tak cię nie lubi? – odezwał się Harry, a Remus odkrył z ulgą, że jego głos jest już trochę łagodniejszy. – Bo brałeś w tym udział?
  - Dokładnie, Potter – usłyszeli znajomy głos.
      Severus Snape ściągnął z głowy pelerynę-niewidkę i stanął na środku pokoju, z różdżką wycelowaną w sam środek piersi Remusa. Hermiona pisnęła cicho, Harry podskoczył zaskoczony, a Syriusz poderwał się na równe nogi, zaciskając ręce w piersi. Na twarzy Mistrza Eliksirów zagościł tryumfalny, drwiący uśmiech.
  - Znalazłem to wdzianko pod Wierzbą – wyjaśnił Snap, wskazując na aksamitny materiał, bedący peleryną-niewidką. – Bardzo przydatne, Potter, dzięki.
      Severus był bardzo zdyszany, ale duma była wręcz wymalowana na jego twarzy.
  - Zapomniałeś swojej porcji eliksiru Lupin – kontynuował – więc postanowiłem zanieść ci ją do gabinetu. Tak się składa, że zostawiłeś tam też tę mapę. Wystarczył rzut oka, by wiedzieć, gdzie się udajesz… I z kim zamierzasz się spotkać…
  - Severusie… to nie tak, jak myślisz…
  - Cały rok powtarzałem do znudzenia Dumbledore’owi, że to ty pomagasz swojemu staremu druhowi, Blackowi, dostać się do zamku i oto mamy niezbity dowód. Nie sądziłem, że wykorzystacie to stare miejsce na kryjówkę…
  - Popełniasz błąd – próbował przerwać mu Lunatyk. – Syriusz nie chce zabić Harry’ego.
  - W Azkabanie przybędzie dziś dwóch nowych więźniów. – Mistrz Eliksirów wcale go nie słuchał. Oczy zapłonęły mu gorączkowo. – Ciekaw jestem, jak to przyjmie Dumbledore.
  - Ty głupcze! – Remus podniósł głos. – Uważasz, że za chłopięcy wybryk można wsadzać niewinnych ludzi do Azkabanu?!
      Odpowiedział mu głuchy trzask, po czym z różdżki Snape’a wystrzeliły cienkie, czarne liny, które oplotły Lunatyka od stóp do głów. Padł bezwładnie na podłogę w tej samej chwili, w której skoczył ku niemu rozwścieczony Łapa. Szybko skierował na niego różdżkę.
  - Daj mi tylko powód – syknął Severus. – Jeden powód, a zrobię to, przysięgam.
      Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Ich twarze były pełne nienawiści.
      Syriusz pomyślał, że to jakaś kpina. Jest już tak blisko, tak bardzo blisko, a na drodze staje mu nie kto inny, jak Severus Snape! Żałosny Ślizgon, który w latach szkolnych miłował się w czarnomagicznych zaklęciach i za każdym razem przeklinał Jamesa, kiedy przechodził obok. Czuł się dziwnie bezradny i po raz pierwszy od dawna nie wiedział, co robić.
  - Zemsta to bardzo słodka rzecz – powiedział cicho Snape. – Och, jak ja marzyłem, żeby być tym, który cię schwyta, Black…
  - Szkoda tylko, że znów padłeś ofiarą żartu, Smarkerusie – odparł Łapa. – Kiedy tylko zaniesiemy tego szczura do zamku, wszyscy poznają prawdę, a ty…
  - Do zamku? – powtórzył Severus. – Nie sądzę, żeby była taka potrzeba. Mogę wezwać dementorów, kiedy tylko wyjdziemy na szkolne błonia. Oni będą wiedzieć, co robić.
      Z twarzy Syriusza zniknął ostatni ślad koloru.
  - Dość tego. Idziemy. Wszyscy – zarządził Snape, ale niespodziewanie drogę zagrodził mu Harry. – Zejdź mi z drogi, Potter, właśnie ratuję ci życie. Macie już dość kłopotów…
  - Profesor Lupin mógł zabić mnie w tym roku już tysiąc razy – odparł twardo Gryfon. – Udzielał mi lekcji obrony przed czarną magią. Dlaczego tego nie zrobił?
 - Skąd mam wiedzieć, co dzieje się w głowie wilkołaka? Odsuń się.
  - JEST PAN ŻAŁOSNY! – wrzasnął Harry, aż Hermiona podskoczyła. – NIE CHCE PAN NAWET ICH WYSŁUCHAĆ, BO ZROBILI Z PANA BALONA W SZKOLE!
  - Jak śmiesz mówić do mnie w taki sposób! – warknął Snape, a w jego oczach rozbłysło prawdziwe szaleństwo. – Jaki ojciec, taki syn! Właśnie uratowałem ci życie, Potter, powinieneś mi dziękować! Umarłbyś jak twój ojciec, tak samo pewny siebie i zarozumiały! A teraz zejdź mi z drogi, bo sam cię usunę! ZEJDŹ MI Z DROGI, POTTER!
      W następnej chwili w pomieszczeniu rozbłysło czerwone światło, a Snape padł bezwładnie na podłogę. Okazało się, że zarówno Harry, jak i Ron i Hermiona, wyciągnęli różdżki i trafili go Zaklęciem Rozbrajającym. Przez chwilę wszyscy zamarli, nawet Remus przestał się szarpać w swoich więzach. Po kilku długich sekundach wróciła świadomość i zrozumienie. Hermiona zaczęła szarpać włosy z głowy powtarzając, że właśnie zaatakowała nauczyciela i prawdopodobnie wyrzucą ją ze szkoły, a Ron wyglądał, jakby nie do końca wiedział, co się dzieje. Syriusz klęknął nad przyjacielem i uwolnił go z ciasnych lin.
  - Dziękuję ci, Harry – wyszeptał Lupin, masując nadgarstki.
  - To nie oznacza, że już panu uwierzyłem.
  - A więc nadszedł czas, aby przedstawić ci ostateczny dowód – wtrącił Black, po czym zwrócił się do Rona. – Chłopcze, daj mi Petera.
      Ron wytrzeszczył na niego oczy.
  - Odwal się – mruknął. – Chcesz mi wmówić, że uciekłeś z Azkabanu, żeby dorwać Parszywka? To znaczy… – Zmieszał się, szukając wsparcia u przyjaciół. – Dobra, załóżmy, że ten Peter żyje. Są miliony szczurów… Skąd on wie, że to akurat ten?
      Remus zmarszczył brwi.
  - Wiesz, Syriuszu, to bardzo ciekawe pytanie.
      Łapa miał już jednak na to gotową odpowiedź. Wysunął z kieszeni szaty mały zwitek pergaminu wytarty ze starego numeru Proroka Codziennego, pokazując go pozostałym. Była to fotografia rodziny Weasleyów z zeszłego lata. Na ramieniu Rona siedział Parszywek.
  - Skąd to masz? – odezwał się zdumiony Lunatyk.
  - Od Knota. Kiedy ostatnim razem przyjechał na inspekcję, dał mi gazetę. Wystarczy, że spojrzałem na to zdjęcie, zauważyłem go… na ramieniu tego chłopca… poznałem od razu… Tyle razy widziałem, jak się przemieniał! I był też podpis, że ten chłopiec idzie do Hogwartu… A w Hogwarcie był przecież Harry…
      Po raz pierwszy tej nocy spojrzenia Łapy i syna Jamesa spotkały się. Syriusz poczuł, jak jego serce rozsadza fala gorąca, którego źródła nie potrafił zidentyfikować. Gryfon szybko odwrócił swoje spojrzenie, ale w jego zielonych oczach Black dojrzał wszystko, czego pragnął. Jakby źródłem jego spokoju po tym wszystkim miał być właśnie Harry.
 - Mój Boże – szepnął Lunatyk, czym sprowadził Syriusza na ziemię. – Przednia łapa…
 - Co z nią? – zainteresował się Ron.
 - Brakuje jednego pazura. Oczywiście… – Remus postukał się po czole. – To takie proste, takie pomysłowe… Sam sobie odciął?
     Łapa kiwnął potakująco głową.
 - Zanim się przemienił – wytłumaczył. – Kiedy go osaczyłem, ryknął na całą ulicę, że zdradziłem Lily i Jamesa. A potem, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, wypalił z różdżki, którą trzymał za plecami. Pozabijał wszystkich w promieniu dwudziestu stóp… i uciekł do kanałów razem z innymi szczurami.
 - Słyszałeś o tym, Ron? – zapytał Lunatyk. – Słyszałeś, że z Petera został tylko jeden palec?
 - To niemożliwe… Parszywek na pewno walczył z jakimś szczurem… Przecież jest w mojej rodzinie od dawna, od…
 - Od dwunastu lat, tak? – wpadł mu w słowo Remus. – I nigdy się nie zastanawiałeś, dlaczego żyje tak długo?
 - Bo… bo bardzo o niego dbaliśmy!
 - Ale teraz nie za dobrze wygląda, co? Domyślam się, że zaczął tracić na wadze, kiedy dowiedział się, że Syriusz jest na wolności.
 - Nie prawda! On się boi tego wariata! – Wskazał na Krzywołapa.
     Syriusz podszedł do kota i podrapał go czule za uchem.
 - On nie jest wariatem – powiedział, nienaturalnie spokojnie. – To najinteligentniejszy przedstawiciel swojego gatunku, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Od razu poznał Petera. A kiedy zobaczył mnie, wyczuł, że nie jestem psem, choć nie od razu mi zaufał. Ale w końcu mu wytłumaczyłem kim jestem i kogo ścigam. Od tamtego momentu mi pomaga. Próbował przynieść mi Petera, ale się nie udało, więc wykradł dla mnie hasła do Wieży Gryffindoru. Ale potem okazało się, że Glizdogon znów upozorował własną śmierć, zostawiając ślady krwi na pościeli. Cóż, już raz podziałało…
 - A dlaczego chciał uciekać? – wpadł mu w słowo Harry. – Bo wiedział, że będziesz chciał go zabić, tak, jak zabiłeś moich rodziców!
 - Harry – rzekł szybko Lupin. – Ty nic nie rozumiesz? Przez cały czas myśleliśmy, że to Syriusz zdradził twoich rodziców, a Peter go wytropił. Tymczasem było zupełnie inaczej…
 - TO NIE PRAWDA! – ryknął Harry. – ON BYŁ ICH STRAŻNIKIEM TAJEMNICY! POWIEDZIAŁ TO, ZANIM PAN SIĘ POJAWIŁ, POWIEDZIAŁ, ŻE ICH ZABIŁ!
     Oczy Łapy zaszkliły się łzami.
 - Tak, Harry… jakbym ich zabił – wyszeptał. – Namówiłem Lily i Jamesa, żeby Strażnikiem Tajemniczy uczynili Petera zamiast mnie. Wydawało mi się, że to wspaniały pomysł. Tak, to moja wina… Tej nocy, kiedy zginęli, coś mnie tchnęło. Przybyłem do kryjówki Petera, ale już go tam nie było. A kiedy dotarłem do Doliny Godryka… – Głos mu się załamał. – Dom w ruinach, rozwalony… i ich ciała… Doszło do mnie, co się stało. Co zrobiłem.
     Odwrócił się, ale jego słowa wisiały chwilę w powietrzu.
     Wina wciąż była namacalna, ciążyła mu jak kamień, nie pozwalając spojrzeć na przyszłość bez lęku. Tak wiele razy zastanawiał się, co by było, gdyby... Gdyby nie namówił przyjaciół, by zaufali Peterowi. Gdyby to on sam został ich Strażnikiem Tajemnicy. Gdyby... Może wtedy James i Lily żyliby do dziś? Ale przeszłość pozostawała tylko wspomnieniem, echem, które wciąż rozbrzmiewało w jego uszach. Nauczył się z nią żyć, co nie znaczy, że zdołał się z nią pogodzić. Podobno czas goi rany, ale Łapa wiedział, że to nie prawda. Minęło przecież dwanaście lat, a jego poranione serce przecież wciąż eksplodowało bólem każdego dnia, kiedy otwierał oczy.
 - Dość tego – stwierdził Remus. – Jest jeden sposób, aby się przekonać. Ron, daj mi twojego szczura. Zmuszę go do ujawnienia, kim jest. Jeśli się mylimy, nic mu nie będzie.
     Ron wahał się, ale w końcu wyciągnął Parszywka w stronę Lunatyka. Ten chwycił wciąż szarpiącego się szczura, po czym spojrzał na Syriusza.
 - Razem? – zapytał, a gdy przyjaciel kiwnął głową, wycelowali w niego różdżki.
     Z obu różdżek błysnęło niebieskawe światło. Szczur upadł na podłogę i zaczął uciekać, ale z każdą chwilą robił się większy i coraz bardziej przestawał szczura przypominać. Harry, Ron i Hermiona z przerażeniem patrzyli, jak wyrasta przed nimi Peter Pettigrew.
 - Cześć, Peter – powiedział beztrosko Syriusz. – Kupa lat.

_________________________
Chciałoby się powiedzieć: nareszcie! Przebrnijmy jakoś przez tego Więźnia Azkabanu, co? Dużo wydarzeń książkowych i mało przemyśleń, ale nie chcę tego pomijać, bo wydaje mi się ważne. W następnym rozdziale jeszcze trochę się z kanonem pomęczymy, ale potem będzie już coraz więcej Syriusza i Remusa, ich relacji i opisów uczuć :)
Spóźnione, ale: wszystkiego, co najlepsze, na ten Nowy Rok :)

35 komentarzy:

  1. Trochę spóźniona, ale jestem :-) . Cieszę się z nowego rozdziału, który jest całkiem fajny. Wiesz, twój blog ma najlepszy szablon, jaki widziałam. Serio, super :-). krzywołapka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkońcu mam nadzieię, że za niedługo okaże sie kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jest ;)
    Strasznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam nowy rozdział, a potem z przerażeniem odkryłam, że nie skomentowałam poprzedniego... ;<
    Cieszę się, że postanowiłaś opisać wydarzenia we Wrzeszczącej Chacie z perspektywy Huncwotów. Masz rację, jest to ważny fragment, jednak zabrakło mi nieco opisów uczuć Lunatyka i Łapy. Wcześniej było ich pełno, więc może dlatego czułam niedosyt ;) W tym rozdziale jednak było ich już więcej, przynajmniej tak mi się wydaje.
    Kurczę, ciekawa jestem, co będzie dalej, kiedy już skończysz "Więźnia Azkabanu". Będzie Czara Ognia, czy od razu przeskoczysz do Zakonu Feniksa i Grimmauld Place? Mam nadzieję, że nie, chociaż w czwartej części w ogóle nie było Lunatyka... Ale za to był Łapa, to może skusisz się na coś z jego perspektywy ^^
    Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się nieco szybciej, niż ten. Do lutego już w sumie niedaleko ;)
    Pozdrawiam.

    P.S. Wcześniej komentowałam jako Margaux. Na tym nicku kończę już żonglowanie nazwami ^^ Wyspę Chaosu możesz usunąć z linków, nic już się tam nie pojawi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem, że moje komentarze ostatnio są mało konstruktywne, ale goni mnie czas, więc daję tylko znać że jestem i czytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Cie kobieto kocham!! To najlepszy blog jaki w życiu widziałam, mówię na serio! Jesteś po prostu geniuszem. Liczę że wydasz kiedyś książkę, bo inaczej twój talent się zmarnuje! Opowiadanie jest cudowne i bardzo bliskie mojemu sercu. Widać że jesteś bardzo wytrwała. Ale widać też że nie marnujesz czasu na nikomu niepotrzebne bzdury
    Gratuluje pomysłu, ślicznej oprawy graficznej.. Jeden z nielicznych starych bogów o tematyce Harrego Pottera, który trwa do dziś. Dzisiejsza młodzież niezbyt chyba lubi pisać dlatego dziękuje niebiosom za takich ludzi jak TY. Bardzo intrygujący nick ma swoją tajemnice , nieprawdaż? Kończę tą przydługą wypowiedz, bo czuje że za chwile straci swój sens.. Pozdrawiam i życzę dużo chęci, bo weny gdy jest talent życzyć nie trzeba!
    Powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  6. I czuje się jakbym przeczytała naprawdę DOBRĄ książkę. Tak a propo xD
    Zgłoś się do wydawcy!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;)
    Pytania znajdziesz na http://l-e---j-p.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie.Od niedawna to czytam. Pięknie. Napisałaś, że to prawie koniec opowieści, ale Syriusz I Remus żyli przecież jeszcze kilka lat. Masz cudowny blog, jak zdobyłaś taki efekt? Ja nie umiałabym tak przerobić wyglądu. Odwiedzisz mnie http://koteczek-cukiereczek.bloog.pl/ ???

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to się stało, że nigdy wcześniej nie trafiłam na tego bloga? Jestem Potterświrem od niepamiętnych czasów i czytałam już bardzo dużo ff! :O
    Długo szukałam opowiadania o Huncwotach i nareszcie znalazłam! I to jakie. Przeczytałam wszystko w trzy dni. Zaniedbałam przez to sporo obowiązków, ale było warto.
    Czuję się jakbym czytała książkę. Wspaniale, wspaniale...
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po raz kolejny mnie zadziwiasz masz chyba najlepszego bloga z wszystkich które czytałam! No nic lece czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog !

    Obserwuję i zapraszam na http://karoo-kaaro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym zaprosić do ocenialni ,,Łazienka Jęczącej Marty''która właśnie wystartowała! Zapraszamy! http://komnatawlazience.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. http://liliannejames.blogspot.com/
    zapraszam :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz świetny styl, a ja - ja mam nadzieję oglądać go jeszcze bardzo, bardzo długo. Trzymaj się pisania. Obserwuję.
    Lily-Syriusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Avard przez bittersweet z bloga http://lily-i-james-w-pogoni-za-szczesciem.blogspot.com
    Więcej informacji znajdziesz w zakładce „Liebster Avard”
    Pozdrawiam
    (Jeśli nie lubisz tego typu zabaw po prostu zignoruj komentarz)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział zajebisty :D Kilka błędów znalazłam, ale co tam ;D Jeden troszeczkę wyżej nad połowa strony (zjadłaś literkę e przy nazwisku Snape, chyba iż było to zamierzone :) i jeden na końcu ,Kopę lat, nie kupa lat ;) Ale każdy popełnia błędy nie martw się :D Mam nadzieje, że może zmienisz bieg historii, szkoda by było Łapy :c Cóż czekam na kontynuację i życzę weny ! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  17. Na http://www.oceny-legilimens.blogspot.com/ pojawiła się odmowa oceny Twojego bloga.

    Pozdrawiam,
    emilyanne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej, tu znowu krzywołapka.
    W lutym miał być rozdział. Już prawie się ten miesiąc skończył. A więc kiedy nowy rozdział?
    Pozdrawia krzywołapka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Halo, halo...Cisza, a rozdział miał być w lutym... pewnie nie masz czasu na takie głupoty, ale nominowałam Cię do nagrody Versatile Blogger Award. Informacje tu : http://boska-interwencja.blogspot.com/p/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  20. My również nominowałyśmy Cię do Versatile Award.
    lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com
    Tam znajdziesz szczegóły.
    Ja,Lilka,chciałam Ci powiedzieć,że przeczytałam Twojego bloga jednym tchem i czekam na następny rozdział.
    Lily i Kath.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, kiedy można spodziewać się nowego rozdziału, bo już nie mogę się doczekać?

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo podoba mi się to opowiadanie . Przeczytałam wszystko i uważam , że na prawdę masz talent . Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i w ogóle na ich resztę . ;]

    Gorąco pozdrawiam . ; )

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  24. jesteś tu? Proszę, napisz chociaż "Jestem"

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeszcze tak genialnie odwzorowanych Huncwotów nie widziałam! Naprawdę, bić pokłony, najlepiej miotłą. Osobiście bałam się, że przerysuję naszych drogich łobuzów, więc podeszłam do sprawy całkiem odwrotnie -wcieliłam się w innych uczniów Hogwartu. Zapraszam na mój blog; szajbusi.blogspot.com -może zechcesz wystąpić w jakimś odcinku ;)
    Ja czekam z niecierpliwością na kolejne notki ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. Właśnie skończyłam czytać wszystko co do tej pory tu naisałaś. Dwa dni i dwie noce nie odrywałam się od komputera. Twoje opowiadanie jest genialne. Zwykle nie komentuje nic na blogach (baa, zwykle blogów nie czytam), ale twój tak mnie urzekł, ze sie na to zdecydowałam. Przy histori huncwotów wiele razy się śmiałam, ale chyba więcej razy się wzruszałam i wycierałam łezki. Prooooooszę o kolejny rozdział!!!!!!!!
    Podziwiam twój talent pisarski. Tę książkę można by było dać do druku. Wiem, ze z pewnością znalazła by się na mojej półce z książkami.
    Pozdrawiam i jeszcze raz proszę o kolejny rozdział.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wróć do nas.....prosze....:(

    OdpowiedzUsuń
  28. Cześć,
    Twój blog właśnie został oceniony na http://ze-swiata-magii.blogspot.com/
    Zapraszam do wejścia ;)
    (I błagam o kolejną notkę!!!)

    OdpowiedzUsuń
  29. Domyślam się dlaczego zawiesiłaś blog ale nie powiem bo nie chcę rozsiewać plotek czy coś a moja teoria może być nie trafna:/
    Mam jednak nadzieję, że wrócisz do nas bo wiec, że zawsze będziemy tu na ciebie czekać nieważnie czy będzie to rok czy dwa.Jedno jest pewne, że masz tu dla kogo wracać:)

    Pozdrawiam

    Enim

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam Huncwotów i po prostu serce mi się kraje jak pomyślę, że nie zaznali długich lat szczęścia. Tak wiem, to fikcyjni bohaterowie, ale cóż... Pottera zaczęłam czytać jak miałam 9 lat i cóż... To zakorzeniło się we mnie strasznie i szczerze powiem, że prowadzę jednego bloga od 5 lat, piszę, niedługo skończę ale postanowiłam, że to będzie w ogóle inne zakończenie, bo po prostu to mnie przybija, chociaż i tak jestem świadoma, że to fikcja. Mam zamiar założyć drugi blog... I myślałam ze do pewnego momentu będzie kanoniczny, a potem już sama wymyślę zakończenie. Ale po przeczytaniu Twojej "wersji" nie wiem czy też nie zostać przy kanonicznym zakończeniu.
    Szczerze to staram się unikać takich blogów, gdzie po ich śmierci się jeszcze dalej wybiega w przyszłość. Ale Twoje opowiadanie jest najlepsze na jakie trafiłam i szczerze powiem, że czytając ostatnie 11 rozdziałów II części i całą III część po prostu ryczałam płaczem nieograniczonym i nieprzerwanym.
    Piszesz w sposób, który przyciąga. Mam nadzieję, że jeszcze tu "powrócisz" (cudzysłów bo nie opuściłaś bloga oficjalnie)
    Życzę powodzenia w pisaniu!
    SBlackLady

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetne . Przeczytałam wszystkio i mi się spodobalo. ZXapraszam na en blog dopiero zaczynają i mają mało wejść http://huncwocivshuncwotki.crazylife.pl/

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziękuję Ci za to, że na chwilę moge oderwać się od rzeczywistości i byc w świecie Huncwotów. Wiem, że to nierealne, ale ciągle od pół roku czekam na nowe rozdziały. Czyta mi się je lepiej od Harry'ego Pottera J.Rowling, i po raz pierwszy to powiem (napiszę :)) do tej pory za najlepszą powieść uznawałam "ZMIERZCH" S.Meyer, ale teraz to Twoja "książka" jest NAJ!

    OdpowiedzUsuń
  33. Najlepszy blog o Huncwotach jaki czytałam. Jesteś niesamowita. Ta historia tak bardzo mnie wciągnęła.. Przeczytałam wszystkie rozdziały, to wszystko co tworzyłaś przez wszystkie lata w 3 dni.
    Nadal będę odwiedzać tą stronę z nadzieją, że kiedyś zamiast informacji o zawieszeniu bloga będzie data opublikowania nowej notki.
    Te wszystkie lata pracy, tyle czasu poświęconego temu opowiadaniu. Jakoś nie wyobrażam sobie, że tak wspaniała historia pozostanie bez zakończenia. Ale rozumiem Cię, nic na się.
    Pozdrawiam i życzę weny!
    [Zipi78]

    OdpowiedzUsuń
  34. Tak mnie ciekawi co bedzie dalej!!! Lece czytać nastepny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń