25 maja 2012

19. Testament


(30 kwietnia 2008)

    Syriusz Black leżał na swoim łóżku z zamkniętymi oczami, wysłuchując kłótni toczącej się w kuchni. Na jego twarzy tkwił lekki uśmiech, jakby te wrzaski były dla niego ukojeniem. Nienawidził wakacji. To Hogwart był jego domem, tam czuł się szczęśliwy, a nie tutaj, gdzie na każdym kroku ktoś się o coś czepiał.
    Łapa westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej, kiedy do jego pokoju weszła wściekła Andromeda, trzaskając drzwiami. Podeszła do okna i założyła ręce na piersiach patrząc się w dal.
 - Znowu powtarzała, że to hańba zakochać się w mugolu? - zapytał smętnie Syriusz przyglądając się swoim palcom.
 - Tak - odpowiedziała jego kuzynka.
 - Ale chyba jej nie posłuchasz, no nie?
 - Oczywiście, że nie! Ted jest wspaniały i wcale nie przeszkadza mi to, że jest mugolem.
 - Mnie się nie musisz tłumaczyć. A ona i tak tego nie zrozumie.
 - Chciałabym, żeby to wszystko się już skończyło. Nie wysiedzę w tym domu dłużej niż godzinę - rzekła Andromeda uderzając pięścią w parapet.
 - Dzisiaj będzie po wszystkim - odparł z uśmiechem Syriusz.
    Nastała cisza. Łapa wsłuchiwał się w rozmowę toczącą się na dole, a Andromeda wystukiwała na ścianie jakąś melodię.
 - Właściwie to szkoda, że umarł - stwierdziła chwilę później.
 - Ano szkoda... - przytaknął Syriusz.
 - Już czwarta. Lepiej zejdźmy na dół, jeśli chcemy uniknąć kolejnej awantury.
    Łapa jęknął cicho, ale posłusznie wstał i skierował się w stronę drzwi. Wziął głęboki wdech i wyszedł z pokoju. Bo dobrze wiedział co czeka go na dole - kolejne wrzaski i wypominania, jak to on, zdrajca krwi, zhańbił szlachetny ród Black'ów.

~*~

    Lily Evans siedziała w ogródku domu, pisząc wypracowanie dla McGonagall. Przed nią leżał otwarty podręcznik do transmutacji, flakonik z atramentem i mała sterta listów od przyjaciół.
    Ruda właśnie zamierzała wymyślić ostatni akapit, kiedy chuda, wiotka postać przemknęła jej przed oczami. Petunia Evans. Lily westchnęła i wróciła wzrokiem na swój pergamin. Jednak jej siostra to usłyszała.
 - I co tak wzdychasz, dziwolągu? Po co to w ogóle piszesz? Użyj tych swoich czarów, to zaoszczędzi ci trudu...
 - Niepełnoletnim czarodziejom nie wolno używać magii poza szkołą.
 - Nazywasz siebie czarodziejką... A tylko ja wiem, kim na prawdę jesteś. Jednym, wielkim DZIWADŁEM, takim samym jak ten od Snape'ów...
 - Zamknij się Tuniu - powiedziała spokojnie Lily maczając pióro w atramencie.
 - Bo co? Zamienisz mnie w kota?
 - Tuniu... Przestań być już zazdrosna. Minęło pięć lat, a ty dalej nie potrafisz się pogodzić z tym, że jesteś mugolem. Przecież kiedyś byłyśmy przyjaciółkami...
 - Nie nazywaj mnie tym...
 - Mugolem.
 - Przestań! Nie będziemy przyjaciółkami. Ja nie zadaje się z dziwolągami TWOJEGO pokroju...
 - Nic nie zmieniłaś się przez te wszystkie lata...? Petuniu, jak długo jeszcze...
 - Nie chcę z tobą rozmawiać! Jestem umówiona.
 - Ah. No tak. Vernon.
 - Tak, właśnie Vernon! Ty nie masz nikogo! Nikt cię nie pokochał, dla nikogo nie jesteś ważna!
    Lily przestała skrobać atramentem po pergaminie i spojrzała spode łba na swoją siostrę. Na twarzy Petunii zastygł wyraz tryumfu i górowania. Widać było, że jest bardzo pewna siebie.
 - Akurat jest zupełnie odwrotnie - powiedziała powoli Ruda, powstrzymując się, żeby nie wybuchnąć.
 - Tak? A to ciekawe. Chcesz mi powiedzieć, że ktoś cię kocha?
 - Tuniu, kochana. Ja mam chłopaka - rzekła szybko Lily. - Ma na imię James.
    Petunia wytrzeszczyła oczy na siostrę i przez chwilę zdawało się, że została spetryfikowana. Jednak parę sekund później jej twarz wykrzywił drwiący uśmiech.
 - Jasne - skomentowała.
 - Mówię poważnie.
 - To mi go przedstaw. Ja przyprowadzę Vernona, ty tego... jak mu tam.. Jamesa.
    Lily przygryzła dolną wargę.
 - Oczywiście, zapytam. Tylko nie wiem czy z tym nie będzie problemu. James wyjechał na wakacje do Francji, i nie wiadomo kiedy wróci. - Było to pierwsze kłamstwo, jakie przyszło Rudej na myśl. Teraz tylko modliła się, żeby Petunia uwierzyła.
 - Pod koniec sierpnia na pewno wróci. Przecież idziecie to tej szkoły dla... dziwolągów, prawda? Zaproś go.
 - Nie ma sprawy. Jeszcze dzisiaj do niego napiszę - rzekła Lily tonem świadczącym o końcu tej rozmowy. Powróciła do pisania wypracowania z transmutacji, a Petunia wyszła przez bramkę na ulicę, poprawiając włosy.
    Ruda wyciągnęła spod sterty listów swój pamiętnik i szybko nabazgrała w nim parę zdań.

Świetnie. Okłamałam Petunię. Znowu! Jednak to jest o wiele gorsze. Powiedziałam, że Potter jest moim chłopakiem! Kurde, ale się wkopałam. Nie wiem dlaczego. On pierwszy przyszedł mi na myśl, po prostu. Och, nie mogłam powiedzieć o Syriuszu?! Teraz muszę prosić Pottera, żeby udawał mojego chłopaka. Wspaniale. Będzie zachwycony, a jak. Gorzej ze mną. No nie! I wtedy będę musiała mu powiedzieć gdzie mieszkam! Wszystko skomplikowałam! Jak zawsze! Muszę zaraz napisać do Alissy. Ale... Co ona mi pomoże? Lavender by wiedziała. Ale jestem prawie pewna, że mi nie odpowie. Mimo to... Może warto spróbować?

~*~

    Syriusz siedział na ławce w Ministerstwie Magii, oczekując na wejście do sali, gdzie zostanie odczytany testament. Cały korytarz zajmowała rodzina Black'ów, chodząc tu i tam, zawzięcie rozmawiając jak Alfard Black mógł podzielić swój majątek.
    Czarodzieje, którzy tędy przechodzili, robili to najszybciej jak mogli. Każdy wiedział, że ród Black'ów kładzie duży nacisk na status krwi i popiera działania Voldemorta dotyczących selekcji świata magicznego. Matka Łapy nie powstrzymywała się od wyrażania swoich poglądów na ten temat.
 - Ooch... Cwestor'owie... Szlamy... Tak hańbić świat czarodziejów... Mam nadzieję, że już niedługo podzielą losy tego szlamowatego Archi'ego Knissa...
    Andromeda siedząca obok Syriusza zdawała się trzepać ze złości, że musi być w takim towarzystwie. Łapa też nie był tym zachwycony. Chciałby jak najszybciej mieć to za sobą i być w domu Potterów, gdzie zawsze był mile widziany.
    W tym momencie drzwi do sali otworzyły się, i stanął w nich niski czarodziej w czarnej szacie, z również czarną tiarą, która sterczała nad jego głową idealnie prosto.
 - Państwo Black proszeni do wejścia na salę w celu odczytania testamentu jaki pozostawił Alfard Black - przeczytał i zaprosił ich gestem do środka.
    Pomieszczenie w którym się znaleźli było bardzo duże. Na około wznosiły się rzędy ławek i stolików, jednak zaledwie garstka osób w nich siedziała. W środku znajdowało się parę wolnych krzeseł, na których usiedli Syriusz wraz z rodziną. Czarodziej, który zaprosił ich do środka wszedł na najwyższe podium, skąd miał świetny widok na to co dzieje się dookoła. Obiegł wzrokiem salę, po czym wziął do ręki szary zwitek pergaminu, odchrząknął i zaczął powoli i wyraźnie czytać.
 - Zapoznam was teraz z ostatnią wolą Alfarda Black'a. Ekchem.

Ja, Alfard Nigellus Black, będący w pełni świadomy tego co robię, zdrowy na umyśle i zdający sobie sprawę z tego co następuję, pragnę zapisać wszystko co ofiarowało mi moje spokojne życie, to znaczy: moją kryptę w Banku Gringotta numer 247, dom w okolicach Londynu oraz wszystkie osobiste rzeczy, mojemu najukochańszemu siostrzeńcowi Syriuszowi Black'owi. Wierzę, że dzięki temu, co dostał, spełni swoje największe marzenie. Jest mi również niezmiernie... WESOŁO, iż mogłem rozczarować wszystkich z mojej kochanej rodzinki, którzy wielce liczyli na to, że dostaną coś z mojego majątku, prawda Walburgio? Powiem wam jedno: pocałujcie mnie w dupę.
Z poważaniem, A.N.Black.

    Syriusz zamarł z otwartymi ustami, wpatrując się w czarodzieja kończącego czytać ostatnią wolę wujka Alfarda z lekkim skrzywieniem na twarzy (widać dużą trudność sprawiło mi odczytanie sformułowania: 'pocałujcie mnie w dupę').
    Spoglądnął na Andromedę, która aż promieniała z radości, jej twarz zastygła w szerokim uśmiechu, a następnie na swoją matkę, której mina wskazywała na to, ze ma ochotę coś rozwalić.
 - Choć - szepnęła Andromeda ciągnąc go za rękę.
 - To już wszystko, mogą państwo wyjść - rzekł inny czarodziej obecny w sali z lekkim uśmiechem na twarzy.
    Łapa wyszedł za kuzynką z sali, która prowadziła go dalej, nie czekając na resztę rodziny. Szybko przedarła się do Atrium, gdzie stanęli w kolejce do najbliższego kominka.
 - Musimy być w domu szybciej od nich, będą wściekli. Swoją drogą to nieźle im dokopał - powiedziała szczęśliwa.
 - Gdzie pójdziemy? - dopytywał się wciąż oszołomiony Syriusz.
 - To Teda. Na jakiś tydzień, może dwa. Później pewnie będziesz chciał pojechać do Potterów, prawda?
    Syriusz skinął głową i staną przed kominkiem, w którym przed chwilą zniknęła jakaś przysadzista czarownica. Wziął do ręki garść proszku Fiuu i wypowiedział dokładnie adres domu Black'ów.
    Z głośnym łupem wylądował w kuchni, gdzie krzątał się Stworek, przygotowując obiad. Zaraz po nim pojawiła się Andromeda, otrzepując się z popiołu.
    Łapa wyleciał po schodach na górę i szybko władował do swojego kufra wszystkie potrzebne rzeczy, w tym listy od przyjaciół, książki, a nawet papierki z batonów, które pochłaniał wczoraj. Gotowy zszedł na dół, gdzie stała Andromeda.
 - Gotowy? - zapytała.
 - Jak najbardziej - odpowiedział z uśmiechem.
 - Teleportujemy się, ale trzymaj mocno... Wiesz, nie jestem w tym najlepsza.
 - Nie ma sprawy.
 - Ale poczekajcie! I co? Skończyło się już? Co dostaliśmy? - dopytywał się Stworek skrzecząc przeraźliwie, z chochlą w ręku.
 - Mówiąc prosto, Stworku: gówno.
    I już po chwili wirował w powietrzu czując ramię Andromedy, ze szczęściem opuszczając ten znienawidzony dom.

_________________________
Nie pomoże Ci nic, prócz przemożnego pragnienia...

13 komentarzy:

  1. HAHAHA, kocham ten rozdział! "pocałujcie mnie w dupe" XD

    OdpowiedzUsuń
  2. niezły tupet miał ten wujek!!! aż sama się przeraziłam kidy usłyszałam mmój śmiech :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Huehehue... Wujek jest... Był mistrzem świata :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się uśmiałam przeczytałam nawet mamie to też się śmiała <3 Ten testament był świetny ogólnie twój blog jednym słowem jest ZAJEBISTY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Najepszy! Masz talent! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham tego wujka. Poprostu nie mogłam ze śmiechu kiedy czytałam ten testament. Najśmieszniejszy moment "..pocałujcie mnie w dupę.."

    Uwielbiam ten blog oby tak dalej ! =-)

    OdpowiedzUsuń
  7. 'POCAŁUJCIE MNIE W DUPE' Już go kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahah pocałujcie mnie w dupę i Mówiąc prosto, Stworku: gówno.
    Najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Testament zajefajny. Chciałabym mieć takiego wujka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dziwie się że tak napisał, przecież Syriusz go lubił! Ale to i tak było genialne. HAHAHAHAHA!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha xd ten testament to dzieło sztuki xd Genialny rozdział!

    OdpowiedzUsuń